O powstaniu “Kamieniczki” dowiedziałam się z Instagrama. W dzisiejszych czasach to media społecznościowe wiodą prym w dostarczaniu wszelkich nowinek, również tych związanych z gastronomią.
Nidzica to moje rodzinne miasto. Choć wychowałam się na wsi, kilka kilometrów za miastem, to jednak Nidzica zawsze dawała większe możliwości. Ale do rzeczy.
Ucieszyła mnie wieść, że w samym centrum miasta powstanie hotel wraz z restauracją i kawiarnią. Zwłaszcza nad brakiem kawiarni w centrum zawsze ubolewałam. Śledziłam bacznie, cóż dobrego powstanie w zabudowie nieopodal ratusza. Wiele razy planowałam, że wybiorę się tam z moim mężem, bo to on zawsze towarzyszy mi przy moich kulinarnych podróżach. Jednak tym razem wybór padł na moją mamę, a odwiedziny w “Kamieniczce” były zupełnie spontaniczne. Był czwartek, godziny południowe, a wewnątrz pełno gości, również z zagranicy. Pomyślałam, że to bardzo znak! Wreszcie coś się dzieje!
Już od wejścia witają nas stare zdjęcia miasta oprawione w ramki. W środku stoliki różnej wielkości tak, że można przyjść i z przyjaciółką, i całą rodziną. Prosty, ale jakże elegancki, przytulny i nie powielający się wystrój sprawiał, że od początku do samego końca czułam się bardzo zrelaksowana. Czułam, że odpoczywam.
Jak widzicie jest również kącik dla dzieci 🙂
Z radością spojrzałam na menu, w którym widnieje danie dnia, kilka sałatek, naleśników, szeroki wybór pierogów. Tak proste menu zawsze potwierdza świeżość przygotowywanych potraw. Widać, że pracują tu ludzie, którzy znają się na rzeczy. W ramach usług kawiarnianych domowe ciasto, deser lodowy, zdrowe koktajle, herbaty, kawy, napoje i drinki. No cóż, pora coś zamówić!
Na początek czajniczek zielonej herbaty (500ml – 4zł).
Postanowiłam, że spróbuję pierogów, gdyż czytałam o nich dużo dobrych opinii. Najbardziej marzyłam o tych z kaczką, ale akurat nie było. Zatem wybór padł na ulubione sezonowe z jagodami. Uwielbiam! Moja mama zdecydowała się na danie dnia – bitki wieprzowe w sosie własny z ziemniaczkami z wody i mizerią.
Jak to rzekła moja mama po spróbowaniu “Ale smaczne! Sosik taki, jak babcia robiła, no i mizeria taka domowa – żałuj!” 😉 Mięso bardzo delikatne, samo odchodziło od noża, sos bardzo dobrze doprawiony, z idealnie chrupiącą, lekko kwaśną mizerią. Prawdziwy domowy obiad!
No i moje pierogi! Ciasto miękkie, bardzo dobra grubość w stosunku do farszu. Delikatne, rozpływające się w ustach. Znalazłam w nich smak domowych pierogów mojej mamy, lepionych wspólnie przy stole w każde wakacje.
Po obiedzie postanowiłyśmy, że zamówimy jakiś deser. Ja wybrałam sorbet pietruszkowy i lody kokosowe KROCZEK, a mama kawałek domowego ciasta – tego dnia akurat był to piernik. Lody naturalne, od pokoleń znane mi z olsztyńskiej starówki, nareszcie w Nidzicy! A ciasto – lekkie, wilgotne, z owocami, na korzenna nutę. Idealnie pasowało do kawy.
Smak deseru podkreśliło wyraziste americano. Harmonia, delikatność, z lekką goryczką, bez ostrej kwasowości. Bardzo smaczne. Jedna filiżanka pobudziła mnie na całe popołudnie.
Nidzica od zawsze kojarzyła mi się z czasem gimnazjalno-licealnym, zamkiem krzyżackim, miodami pitnymi, rewelacyjnymi drożdżówkami z cukierni od Państwa Olszewskich, a dziś do mojej listy dopisuję “Kamieniczkę”, w której zjadłam najlepsze pierogi od dawna.
Cieszy mnie, że powstało miejsce, w którym ceny dopasowane są do społeczeństwa, a jakość jedzenia idzie w parze ze smakiem. Z radością zabrałabym tu ze sobą gości z bardzo daleka. Na pewno powrócę jeszcze do “Kamieniczki”, by spróbować kolejnych pyszności z menu. I oczywiście pierogów z farszem z kaczki! 🙂 Ukłony w stronę całej załogi.
Bądźcie na bieżąco:
https://www.facebook.com/kamieniczka/
http://www.kamieniczka.com
13-100 Nidzica
Placek drożdżowy z borówkami, czyli mega jagodzianka :)
Któż z nas nie lubi jagodzianek? A gdyby tak zaserwować je w wersji MAXI? Zdecydowanie tak!
Dziś drożdżowy placek z borówkami, zwany też przeze mnie mega jagodzianką. Jest po prostu przepyszna! Pozycja obowiązkowa letnich wypieków 😉 SMACZNEGO!
Placek drożdżowy z borówkami – mega jagodzianka
Składniki:
- 1 kg mąki pszennej
- 2 jaja
- 350 g cukru
- 100 g drożdży
- 250 g masła
- 0,5 l mleka pełnotłustego
- 1/2 łyżeczki kurkumy w proszku
- szczypta soli
Kruszonka:
- 50 g masła
- 50 g mąki
- 50 cukru
Do wypełnienia ciasta: świeże borówki (ok. 1 kg)
Drożdże rozetrzeć z łyżeczką cukru, łyżeczką mąki i ciepłym mlekiem (5 łyżek). Odstawić do wyrośnięcia.
Mąkę przesiać do miski, zrobić w środku dołek, dodać utarte z cukrem żółtka, wyrośnięty rozczyn drożdżowy, ciepłe mleko i kurkumę. Zagnieść.
Wyrabiać tak długo, aż ciasto będzie odchodziło od rąk. Wówczas dodać ciepłe stopione masło i dalej wyrabiać. Posolić i jeszcze krótko wyrabiać.
Ciasto nakryć ściereczką i postawić w ciepłym miejscu do wyrośnięcia.
Zrobić kruszonkę: zagnieść mąkę, masło i cukier, żeby uzyskana masa lekko się kruszyła.
Wyrośnięte ciasto podzielić na dwie części. Zrobić dwa placki, na które rozsypać borówki (dowolna ilość) i zawinąć jak dużą bułkę. Ułożyć na dużej płaskiej blaszce od piekarnika, na papierze do pieczenia. Można posmarować lekko żółtkiem, posypać kruszonką. Pozostawić 10 minut do wyrośnięcia. Wstawić do nagrzanego do 120 stopni piekarnika. Gdy piekarnik osiągnie temperaturę 175 stopni C piec 60 minut (w tej temperaturze).
Przepis pochodzi z książki Olgi Klikowicz “Gości przy rodzinnym stole” z 1991r.
Pieczony kalafior z kurkumą
W moim domu wszyscy uwielbiają kalafiora. Najbardziej takiego klasycznego – gotowanego w wodzie, a później obtoczonego w bułce tartej smażonej na maśle. Ja za to uwielbiam, kiedy warzywa poddane są lekkiej obróbce termicznej, ale jeszcze chrupią. Dlatego też ostatnio gotowani warzyw zamieniłam na pieczenie. A kalafior pieczony, i to jeszcze z kurkumą – to jest to!
Możecie zjeść sobie go na samo, bądź przygotować jako dodatek do dania głównego. Częstujcie się moi drodzy sajkofanie! 😉
Pieczony kalafior z kurkumą
- 1 duży kalafior
- 2 łyżki stołowe mielonej kurkumy
- pół szklanki oleju rzepakowego
Przygotowanie:
Kalafiora myjemy, osuszamy. Dzielimy na różyczki. Wkładamy do dużej miski. Olej mieszamy z kurkumą, polewamy kalafiora. Najlepiej teraz założyć jednorazowe rękawiczki i dobrze w całej masie wymieszać kalafiora.
Rozłożyć na blaszce na papierze do pieczenia. Piec w nagrzanym do 175 stopniach C piekarniku przez godzinę.
Można podać z jogurtem greckim, bądź sosem czosnkowym.
SMACZNEGO!
Kasza kuskus z bobem, serem feta, awokado i szczypiorkiem
Bób znowu na talerzach! Dzisiejsza sałatka powstała z myślą o jutrzejszym dniu. Skoro zostało ugotowanego bobu z obiadu postanowiłam wrzucić go do miski z kaszą, awokado, serem feta, miętą i szczypiorem. Będzie na jutro do pracy jak znalazł. No i może jeszcze na podwieczorek, bo jest pyszna i mega zdrowa!
Kasza kuskus z bobem, serem feta i szczypiorkiem
Składniki:
- 400 g bobu
- 200 g kaszy kuskus
- 1 opakowanie sera feta (ok. 200 g)
- 8-10 czarnych oliwek z zalewy
- 1/2 awokado
- 2 duże garści posiekanego świeżego, drobnego szczypiorku
- 5 listków świeżej mięty
- świeża limonka
- + woda do zalania kaszy kuskus
Dresing:
- 3 łyżki musztardy francuskiej
- 3 łyżki octu jabłkowego
- 1 łyżka płynnego miodu
- 6 łyżek oliwy z oliwek
- sól, pieprz do smaku
Przygotowanie:
1. Bób ugotować w wodzie. Na 400 g spokojnie wystarczy szklanka wody i szczypta soli. Gotować 12 minut od czasu zagotowania wody. Ugotowany bób ostudzić i obrać z łupinek.
2. Kaszę kuskus zalać wrzątkiem tak, żeby woda była ponad kaszą ok. 1,5 cm. Po 3 minutach kasza powinna wchłonąć całą wodę. Przelać przez sit od drobnych oczkach zimną wodą i osuszyć. Wymieszać.
3. Awokado obrać, usunąć pestkę, pokroić w kostkę. Polać sokiem z 1/2 limonki.
4. Szczypiorek i miętę drobno posiekać.
5. Ser feta pokroić w kostkę.
6. Oliwki pokroić wszerz w paseczki.
7. Składniki dresingu dokładnie razem połączyć.
W dużej misce wymieszać wszystkie składniki, dodać sok z 1/2 limonki i dressing. Dokładnie wymieszać.
I tak oto powstała idealna sałatka do pracy, na grilla i na obiad.
SMACZNEGO!