‘Śniadanie na mieście”, czyli relacja z Restaurant Day w Olsztynie

13246323_1020321344718043_5150185440493618876_o

21 maja, w sobotę, o godzinie 11. wraz z Karoliną i Kamą przygotowałyśmy “Śniadanie na mieście” w Playschool w Olsztynie. Dla jednych było to pierwsze, dla innych drugie śniadanie. Menu było urozmaicone, więc każdy znalazł coś dla siebie. Dziś chciałam się z Wami podzielić jedynie relacją zdjęciową, z krótkimi opisami. Mam nadzieję, że mój wpis zachęci nie tylko Olsztyniaków do brania udziału w akcjach zorganizowanych przez blogerów i blogerki. To ludzie z pasją, którzy swoją pasją chcieliby zarażać innych i dzielić się z innymi tym, co dla nich ważne, i tym, co potrafią najlepiej. My akurat najbardziej lubimy gotować. Dziękuję wszystkim, którzy przybyli, spróbowali i z uśmiechem na twarzy zajadali!

Zatem czytajcie, oglądajcie, i częstujcie się – smacznego! 🙂

MENU „ŚNIADANIE NA MIEŚCIE”
RESTAURANT DAY
21 MAJA 2016

Ja, Sajkofanka Smaku, przygotowałam:

Chrupiące bagietki na trzy sposoby:
*z serem dojrzewającym, pomidorowym pesto i sosem miodowo-balsamicznym

13289013_1149667135097527_1939094396_n*z sałatką z rukoli, karmelizowaną botwinką, gruszką i kozim serem

13289029_1149666205097620_808481695_n
*z jajem, chrustem z boczku, pietruszkowym pesto, prażonymi pestkami dyni i słonecznika

received_1149668145097426A na deser:

Cytrynowo-limonkowy krem z mascarpone z karmelizowanym rabarbarem i truskawkami polane syropem z kwiatu czarnego bzu i miętą

13292940_1149667218430852_1199690690_nreceived_1149668578430716

Karolina z Co pysznego? przygotowała:

BROWNIE JAGLANE (wygląda kusząco, prawda? 😉 

received_1149668575097383

Sandwiche na trzy sposoby:

*BLT z bekonem, sałatą i pomidorem na chlebie tostowym

received_1149667041764203*Banh Mi z klopsikami wieprzowymi z dodatkiem majonezu, ze świeżą kolendrą, marynowaną marchewką i rzodkiewką, z chilli

received_1149667045097536
*Pan Bagat z tuńczykiem, jajkiem i warzywami

received_1149667915097449Śniadaniowy koktajl – lassi truskawkowe

KaMa z Tygiel Warmiński zaserwowała:

Tarta na kruchym cieście z pokrzywą i gorgonzolą (była przepyszna! 🙂

20160521_111600Babeczki z szynki parmeńskiej z podagrycznikiem i jajkiem sadzonym, pieprzem i kurdybankiem

received_1149668281764079Chłodnik z avocado

received_1149668285097412Kokosanki jaglane

Atmosfera była wspaniała, miejsce idealne na drugie śniadanie w gronie znajomych – na luźne pogaduszki i pyszne przekąski. Zresztą zobaczcie sami, jak było…

20160521_10561520160521_10570020160521_10564820160521_10564120160521_10562913235370_1022094244540753_3329490718474570475_o13227854_1022094027874108_8463226220594245508_oSerdecznie zapraszam Was do odwiedzenia stron moich serdecznych koleżanek-blogerek: Karolina -> Co pysznego? i Kama -> Tygiel Warmiński

Wielkie, wręcz ogromne podziękowania za zorganizowanie imprezy, zaproszenie do wspólnego gotowania, niezwykłą zabawę i udostępnienie zdjęć dla Marty Niedźwiedź z Playschool! 🙂

PlaySchool

Być może wkrótce znowu coś wspólnie ugotujemy…. 😉

“Kasza? Lubię ją!” – relacja z finału konkursu Lubię Kaszę

_H4Z3175

„Kasza?Lubię ją!”

To już wiecie, jeśli zaglądacie na mojego bloga. Zawsze znajdziecie ode mnie jakąś smaczną, niebanalną kompozycję na danie z kaszą w roli główniej. Na kasze sposobów jest milion – od słonych, po słodkie, od prostych po te całkiem odważne. A skoro do odważnych świat należy czasem warto zaryzykować 😉

Niedawno wzięłam udział w konkursie “Kasza?Lubię ją!” w ramach kampanii “Lubię kaszę – kasza na stół, na zdrowie, na co dzień”. Zgłosiłam swój przepis na kaszę jęczmienną w ciemnym piwie z dodatkiem regionalnej kiełbasy i świeżych ziółZacne jury zakwalifikowało mój przepis i tak trafiłam do finałowej dziesiątki szczęśliwców 😉

(więcej…)

„Przyjaciółka z Kalifornii”, znacie ją?

141

„Przyjaciółka z Kalifornii”, znacie ją? Jeśli jeszcze jej nie znacie postaram się ją Wam przybliżyć i sprawić, by od dziś i dla Was była najlepsza przyjaciółką 😉

(więcej…)

Moja mała przygoda z Trzema Znakami Smaku

Tydzień temu odwiedziłam Poznań. Wszystko to za sprawą wygranej w konkursie “Blog ze Znakiem Smaku”, gdzie zdobyłam główną nagrodę za przepis na przystawkę – Tartę z serem korycińskim, siemieniem lnianym i botwinką. Gdyby nie wygrana w konkursie, zapewne do dziś nie wybrałabym się do tego pięknego miasta, z niepowtarzalną starówką i malowniczym Starym Rynkiem.

(więcej…)

Wspomnienia z wiosennego spaceru

W święta, by uciec trochę od świątecznego stołu, udałam się z najbliższymi na spacer do lasu. Konkretnie wyruszyliśmy wzdłuż płynącej nieopodal rzeki Łyny. Słoneczne popołudnie spędzone w lesie potrafi porządnie naładować baterie. Świeże powietrze, dzikie rośliny i przyroda budząca się do życia… czy może być coś piękniejszego? Udało mi się zrobić kilka zdjęć, ale nawet one nie są w stanie oddać piękna tego miejsca. Pewnie nieopodal Was są również piękne miejsca, zabierzcie znajomych lub rodzinę i wybierzcie się pooddychać świeżym powietrzem. Dziś ja zapraszam Was na małą wycieczkę 😉

(więcej…)

Niemożliwe staje się możliwe. Wizyta “U Fukiera”.

 „Dzień Dobry Pani Nataszo, jest nam niezmiernie miło poinformować Panią, że decyzją jury, której przewodniczącą była Pani Magda Gessler, zdobyła Pani w konkursie nagrodę – zaproszenie dla dwóch osób do restauracji “U Fukiera” w Warszawie.”
Taką oto wiadomość otrzymałam na maila 8 kwietnia 2013 roku. Wszystko za sprawą konkursu, który znalazłam – jak to zwykle ja – przypadkiem w Internecie. Zawsze szukam okazji, gdzie by tu jak najmniejszym kosztem spróbować czegoś nowego, co mnie zaskoczy.
Tym razem postanowiłam zaryzykować. Wysłałam swój ulubiony przepis na steka, którego przygotowuję od dawna. I jak się okazało zajęłam pierwsze miejsce. Wygraną było zaproszenie dla dwóch osób w restauracji Magdy Gessler „U Fukiera” na warszawskiej starówce. Kwota 250 zł.
Link do przepisu poniżej:
Dni mijały. Jako, że mieszkam na Warmii do Warszawy jeżdżę od czasu do czasu, sporadycznie. Odpocząć, zaszaleć, pomyśleć, posmakować…
Dużo czasu minęło. Nadeszła jesień. 12 października wyruszyłam w podróż do stolicy. Na kolację postanowiłam zabrać moja siostrę. Smakoszkę, która podobnie jak ja stawia na jakość i smak.
Godzina 19. Piękny jesienny wieczór. Warszawska starówka przepełniona jest ludźmi. Wchodzimy do środka. Piękny wystrój. Dużo świec, kwiatów. Restauracja uwodzi elegancją. Zajmujemy stolik dla dwojga pod ścianą. Kelner podaje nam menu. W tle słychać polską muzykę ze starej płyty, która przenosi nas na ulice starej Warszawy. Otwieram kartę. Ceny na pewno nie zadowoliłyby zwykłego zjadacza chleba.  Skupiam się tylko na tym, by spróbować czegoś nowego. Poczuć smak, który na długo zostanie w mojej pamięci, za którym będę tęsknić, myśleć, próbować później sama odtworzyć.
Na przystawkę wybieram nereczki cielęce na chrupiąco podane z schery i czosnkiem, moja siostra decyduje się na krewetki w glinie na oliwie z oliwek z czosnkiem i papryczką.
Jako danie główne Paulina wybrała sałatkę: Zielono mi… czyli Zielone ogrody sałata rzymska, roszponka, szpinak, bazylia, rukola, championy, awokado, cukinia, zielone jabłko.
Ja – jako, że jestem fanką dobrego smaku i mięsożercą (choć warzywa nieodłącznie towarzyszą mi w moim codziennych posiłkach) skierowałam swój wzrok na karcie w stronę udźca jagnięcego pieczonego w zaprawie z rozmarynu i tymianku, i białego wina Aldor.
Do tego lampka czerwonego, francuskiego wytrawnego wina.
W oczekiwaniu na posiłek otrzymałyśmy małe kromeczki chleba oraz pastę z łososia. Smaczna, jednak niczym mnie nie zaskoczyła.
Za to przystawka – kompletnie mnie powaliła! Idealnie wysmażone nerki, doprawione dokładnie tak, jak lubię – z dużą ilością czosnku, posypane świeżo siekaną pietruszką.  Nowy smak, który pieścił moje podniebienie. Próbuje je do czegoś porównać, ale nie potrafię. Z kolejnym kęsem odkrywam coś innego. Z pewnością od dziś stałam się ich fanką! 🙂 Krewetki mojej siostry również były smaczne. Dobrze wysmażone, z dużą ilością czosnku  i delikatną nuta papryczek chili. Bez zastrzeżeń.
Pora na danie główne. Sałatka, jak sałatka. Porcja dość spora, ale jako danie główne na pewno nie zaspokoiłoby mojego głodu. Jedyne, co mnie uwiodło to połączenie smaków, które było dość ciekawe. Jabłko i awokado wspólnie się uzupełniały. Do tego lekki dressing. Lekka i smaczna.
Przywędrował i mój talerz! Powoli zabieram się solidną porcję, którą mi podarowano. Delikatny ruch widelca i noża rozdziela kawałek mięsa. Zaskoczona? A jakże! Udziec bardzo soczysty, miękki, wręcz rozpływa się w ustach. Doskonałym uzupełnieniem jest sos, bez którego zapewne udziec wiele by stracił. Dodatek warzywny stanowiła papryka pokrojona w paseczki, lekko marynowana. Jedyne, co zupełnie mi nie pasowało to kopiec ryżu, który nijak nie wpasował się w moje smaki, zbyt suchy, a ponadto ujmował elegancji całemu daniu.
Ostatni łyk wina i odchodzimy od stolika. Czułam się dość nietypowo nie płacąc rachunku, wychodząc przy tym z restauracji porządnie najedzona!
Cóż – miejsce dotąd odległe mogę odhaczyć, jako odkryte przeze mnie.
Plus za smak i niezapomnianą przygodę.
Z pewnością mogłabym tu jeszcze wrócić.
N.