Jesienią skosztuj menu restauracji Hotelu Omega, czyli o pysznej kolacji w ramach festiwalu Restaurant Week Polska na Warmii i Mazurach

Od 8 września do 3 października w całej Polsce odbywa się największy festiwal jedzenia w restauracjach! Jest mi niezmiernie miło, że kolejny już raz mam zaszczyt być ambasadorem Restaurant Week Polska na Warmii i Mazurach! Degustacja festiwalowych menu to niezwykłe doświadczenie, które zawsze daje mi mnóstwo inspiracji do moich kuchennych podbojów i możliwość odkrywania kolejnych kulinarnych perełek w regionie. Jestem ambasadorem od samego początku istnienia festiwalu na Warmii i Mazurach i każdą edycję przeżywam z wielkim zaangażowaniem śledząc, co pysznego tym razem wymyślili szefowie kuchni na swoje popisowe dnia, których na co dzień w restauracyjnym menu nie znajdziecie. Wierzę, że w kolejnych edycjach uda mi się dotrzeć gdzieś w dalsze części Polski i poznać menu innych szefów kuchni.

Jeśli jeszcze nie braliście udziału w festiwalu bardzo Was zachęcam! W każdej edycji Restaurant Week Polska czeka na Was niepowtarzalne, trzydaniowe doświadczenie restauracyjne! Przystawka, danie główne, deser w festiwalowej cenie 59 zł. Festiwal to jedna z lepszych okazji na poznanie nowych smaków i nowych restauracji. Dodatkowo, na każdego gościa czeka darmowy koktajl powitalny od Martini Fiero & KINLEY tonic water!

Szczegółowe menu restauracji biorących udział w festiwalu znajdziecie na stronie Restaurant Week Polska. Tutaj też możecie dokonać rezerwacji miejsc w wybranej przez Was restauracji https://restaurantweek.pl/

Wczorajszą kolację mogłam celebrować w towarzystwie mojej przyjaciółki w restauracji Hotelu Omega w Olsztynie. Hotel położony jest w jednym z piękniejszych miejsc Olsztyna, czyli nad jeziorem Ukiel, tuż przy plaży miejskiej. Latem możecie z restauracyjnego ogródka podziwiać widok na jezioro, jesienią zaś lepiej zostać w środku i podziwiać ten widok, zajadając rozgrzewające dania przy stoliku.

Od progu wita nas kelner. Siadamy przy stoliku w głębi sali. Początkowo jesteśmy same, ale po chwili dochodzą kolejni goście. W hotelowej restauracji jest bardzo przytulnie. Ostatnio byłam tutaj na wiosennej edycji Restaurant Week Polska, ale kolację jedliśmy w innej sali, tuż obok restauracyjnego ogródkami. Na dzisiejszą kolację wybrałyśmy dla urozmaicenia menu A i B, by poznać smaki obu wariantów zaproponowanych przez tutejszego szefa kuchni. Menu A to opcja dla mięsożerców, zaś menu B to opcja wege.

Menu A Mięsne

Przystawka: Zupa na maślance, boczek, czosnek niedźwiedzi

Aksamitna, treściwa zupa z chrupiącymi chipsami z boczku i mięsnymi kuleczkami. Bardzo aromatyczna, przypominająca trochę nasz tradycyjny polski żurek, jednak łagodniejsza i bardziej kremowa. Przy tym naprawdę pięknie podana!

Przystawka: Zupa na maślance, boczek, czosnek niedźwiedzi

Danie główne: Pierś z kaczki sous vide, puree z batata, tabbouleh

Pierś z kaczki mistrzostwo świata! Kaczka idealnie przygotowana, delikatna, soczysta, rozpływała się w ustach. Do tego wyrazisty sos i aksamitne puree z batata, które razem z kaczką stworzyły doskonałe trio, dające niezapomniane wrażenia kulinarne. Tabbouleh z pęczaku lekki, orzeźwiający, zastępujący tu trochę sałatkę. Danie bardzo sycące, pięknie podane i doskonale wyważone smakowo.

Danie główne: Pierś z kaczki sous vide, pure z batata, tabbouleh

Deser: Malinowa mono porcja, prażynkowy spód, żelka prosseco

Uwielbiam maliny w każdej postaci, a ta malinowa monoporcja była doskonałym uwieńczeniem tego pysznego menu. Lekka, delikatna, w odpowiednich proporcjach do zaserwowanych uprzednio dań. Deser był pięknym i smacznym finiszem całego menu.

Deser: Malinowa mono porcja, prażynkowy spód, żelka prosseco

Menu B Wege

Przystawka: Burak, ser kozi, winegret orzechowy

Kocham buraki w każdej postaci i cieszę się, że pojawiły się w tym menu! Carpaccio z buraka bardzo poprawne. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to grubość plasterków buraka. Mogłyby być one nieco cieńsze, ale nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, bo buraki były smacznie przyprawione orzechowym winegretem, który przyjemnie otulał buraczki. Dodatkowo buraki nie były rozgotowane, a to dla mnie najważniejsze! Bardzo fajnie, że buraki lekko chrupały, a pianka z koziego sera dodawała im lekkości. No i sam pomysł z pianką – ekstra! Całkiem przyjemna, prosta przystawka, po której nabrałam ochoty na więcej!

Przystawka: Burak, ser kozi, winegret orzechowy

Danie główne: Kalafior con fit, sos demi glace, szalotka, boczniak, rzodkiewka

Dobrze znany gotowany lub pieczony w różyczkach kalafior odczarowany! Nie ukrywam, iż po podaniu do stołu bałam się, że mój stek z kalafiora będzie albo zbyt miękki, albo za twardy. Ale nie tutaj! Cóż za miłe doświadczenie, kiedy kalafior podany do stołu jest ciekawie przyprawiony, w jeszcze ciekawszej formie i odpowiednio, w punkt przygotowany! Do tego cudownie chrupiące boczniaki w panierce i sos demi glace na szalotce, działający niemal jak umami na moje kubki smakowe! Wszystko tak wspaniale do siebie pasowało. Dla takich obiadów mogłabym być wege 365 dni w roku! Myślę, że każdy, nie tylko wegetarianie, będą zajadać się tym daniem z wielką przyjemnością!

Danie główne: Kalafior con fit, , sos demi glace, szalotka, boczniak,rzodkiewka

Deser: Torcik avocado

Na pierwszy rzut oka wydał mi się bardzo ciężki i duży. Ale uwaga, pozory mylą! 😉 Torcik okazał się niezwykle lekki, puszysty, delikatny, lekko słodki. Dominował w nim kakaowy smak, z wyczuwalną nutą i konsystencją owocu awokado. Do tego przyjemnie przełamujący, chrupiący spód z kokosa. Ach i ten wierzch, brokatowy. Barwo za pomysłowość! Niezwykle efektownie prezentował się torcik w świetle restauracyjnych lamp.

Deser: Torcik avocado

Zarówno menu A, jak i menu B okazały się przyjemną kulinarną podróżą. Szef kuchni doskonale przemyślał dania, które serwuje swoim gościom w jesiennej edycji festiwalu. We wszystkich potrawach możemy czuć się miło zaskoczeni. Ponadto widać sezonowość – na talerzu spotkamy jesienne liście nasturcji i botwinki, owoce maliny i borówki. W daniach wiodących pojawia się zacna pierś z kaczki i buraczki. Każde danie niezwykle kolorowe, pięknie podane, w idealnie wyważonych proporcjach. Po wędrówce przez wszystkie zaproponowane przez szefa kuchni pozycje, poczynając od przystawki, po danie główne, aż na deserze kończąc, czujemy się przyjemnie najedzeni, a w naszych głowach pozostaje przyjemne wspomnienie i chęć powrotu po więcej. Na szczególną uwagę według mnie zasługuje menu wege, które zazwyczaj jest smutne i nudne. A tutaj było naprawdę przyjemne! Szczególnie danie główne i deser mam wielką ochotę odtworzyć w swoim domowym, kuchennym zaciszu. Warto podkreślić ogromne zaangażowanie obsługi i kelnera, który niemal śpiewająco opowiadał o każdym daniu i nie przybiegał co chwilę do stolika, dając nam w ten sposób swobodę i pełną radość celebrowania każdej pozycji z menu.

Jeśli wciąż zastanawiacie się, które festiwalowe menu wybrać w tej edycji, zdecydowanie polecam Wam menu Hotelu Omega. Dania z pewnością będą przyjemną chwilą dla oka, ducha i podniebienia.

Pizza i pasta rządzą w Koszarach!

Początki pandemii nie były łatwe dla gastronomii i prowadzonych przez restauratorów restauracji. Te istniejące musiały wyruszyć w nową, nieznaną drogę, często kosztem całkowitej zmiany istniejącego konceptu. Byli też i tacy, którzy w planach mieli otwarcie nowych miejscówek. Dla nich ten czas zapewne był najtrudniejszy, bo w takiej chwili każdy pewnie dwa razy zastanowiłby się, czy akurat teraz warto. Czasem jednak trzeba postawić wszystko na jedną kartę. I tak było w przypadku pizzerii w Koszarach. Pamiętam, jak dziś, kiedy na Facebooku zawrzało, gdy otworzyła się nowa pizzeria w Olsztynie i to w trakcie pandemii! Wszyscy jednak zachwycali się nowościami, jakie serwuje tamtejsza kuchnia. Pizza, makarony, cudowne desery – dostępne wówczas z odbiorem własnym i z dowozem. Z nadzieją czekałam, aż cały ten trudny pandemiczny czas się skończy i odwiedzimy nasze ulubione gastronomiczne miejscówki i zajrzymy do tych nowych. Również do Koszar.

Nadeszło lato, a wraz z nim mnóstwo atrakcji, które wiadomo w pierwszej kolejności trzeba zapewnić najmłodszym. Mam to szczęście, że moja starsza córka jest wielką fanką pizzy i makaronów, zwłaszcza tych mocno pomidorowych. Miesiąc temu Kuźnia Społeczna zorganizowała warsztaty z robienia pizzy właśnie dla dzieci! Czym prędzej zapisałam Kalinkę, by mogła trochę pobawić się z ciastem. Traf chciał, że warsztaty prowadzili właściciele i pracownicy pizzerii Koszary Pizza i Pasta. Sama z radością podziwiałam, jak dzieciaki z wielkim zaangażowaniem słuchały i powtarzały czynności prezentowane przez prowadzących. Poniżej wklejam Wam kilka zdjęć z Warsztatów. Ależ była zabawa! Wciąż podziwiam prowadzących, jak wspaniale poradzili sobie z taką dużą grupą najmłodszych!

Po warsztatach Kalinka zapytała mnie, czy pójdziemy do tej pizzerii, do tej Pani, która prowadziła warsztaty. Oczywiście, że się zgodziłam! I tak po wielu miesiącach w końcu dotarliśmy na miejsce! Pizzeria już nie prowadzi dowozów i można zjeść jedzenie jedynie na miejscu lub osobiście odebrać osobiście z restauracji.

Osobiście jestem wielką fanką Koszarów – uwielbiam ten design i gdybym mieszkała bliżej pewnie codziennie spacerowałabym nieopodal. W pizzerii od progu wita nas obsługa. Miła Pani pomaga wprowadzić wózek i szuka nam stolika. Jest! Młodsze dziecię zasnęło, więc mogłam w pełni celebrować tę chwilę. Od samego początku podziwiałam wspaniałe, loftowe wnętrze. Dodatkowo usiedliśmy na przeciw miejsca, gdzie wypieka się pizza i wychodzą dania z kuchni. Uwielbiam w oczekiwaniu na jedzenie podglądać, co dobrego wędruje do sąsiednich stolików. Zawsze wtedy mówię do męża: “Oooo, ale to super wygląda, następnym razem to zamówię!: Też tak macie? 🙂 Ponadto, mogłyśmy podejść z Kalinką i przyglądać się, jak powstaje pizza od początku do końca. Sami wiecie, jak czasem często trudno znaleźć zajęcie tym najmłodszym w oczekiwaniu na upragniony posiłek.

Popatrzcie, jak tu pięknie!

Restauracja ma jeszcze drugą salę na górze, ale byli w niej goście, więc nie robiłam zdjęć, by nie przeszkadzać im w ucztowaniu. Nadszedł czas, by zajrzeć do menu. A w nim mnóstwo perełek. Znajdziecie tu naprawdę spory wybór dań, a dodatkowo są też dania dnia, które się zmieniają. I desery! 🙂 Pełne menu znajdziecie na profilu pizzerii (tu wklejam Wam link: https://www.facebook.com/Koszary-PizzaPasta-108540237704971/menu )

Na przystawkę wybraliśmy klasyk: Bruschettę, czyli grillowane grzanki z salsą z pomidorów, czosnku i bazylii. Bardzo aromatyczne, lekkie. Nabraliśmy ochotę na więcej!

Bruschetta (14 zł)

Na danie główne każdy z nas wybrał co innego. Ja, jako ogromna fanka pasty nie mogłam nie skorzystać z okazji i wybrałam tym razem makaron zamiast pizzy. Wybór padł na PESTO VERDE (26 zł), czyli makaron strozoprei, pesto (bazylia, płatki migdałów, orzeszki pini, pecorino romano, oliwa), pomidorki koktajlowe, płatki migdałowe, pecorino romano. Od początku widać tu, jak bardzo to danie jest przemyślane. Pesto idealnie otula makaron, wpływając w każde jego wgłębienie. Do tego przyjemna słodycz płatków migdałowych i pomidorków koktajlowych, przełamana cudownie lekko pikantnym pecorino romano. To jedna z tych pozycji w karcie, którą zdecydowanie powinniście spróbować.

PESTO VERDE (26 zł)

Moja czterolatka wybrała RIGATONI Z PULPETAMI (26 zł), czyli makaron rigatoni, czosnek, sos pomidorowy, śmietanka, pulpety wieprzowe, pecorino romano. Sam kszatł makaronu był już wielki zachwytem dla Kalinki! Dzielnie zajadała kęs za kęsem jednak porcja była dla niej nieco za duża 🙂 Samo danie przepyszne! Miękkie, przyjemnie doprawione pulpeciki, które doskonale łączyły się z makaronem i pysznie taplały się w sosie. Dojadłam jeszcze po maluszku, bo takie smakołyki nie mogły się zmarnować!

RIGATONI Z PULPETAMI (26 zł)

Mój mąż zdecydowany od razu wybrał pizzę SALSICCIA Z PANCETTĄ (27 zł), a w niej: mozzarella, świeży szpinak, czerwona cebula, pancetta, salsiccia piccante (bez sosu pomidorowego). Pizza, mimo tak solidnej ilości dodatków wydała mi się bardzo lekka. Ciasto przyjemnie cienkie, delikatne, wspaniale komponowało się z dodatkami. Bardzo spodobało mi się od razu, że składniki na pizzy są tak cienko pokrojone. Zdecydowanie ułatwiało mi to jedzenie i nic nie lądowało na talerzu. Poza tym to połączenie składników – prawdziwa eksplozja smaków i aromatów! Zjadałabym ją nawet teraz 🙂

SALSICCIA Z PANCETTĄ (27 zł)

Z wielką ochotą podziwiałam desery, które pani kelnerka zanosiła gościom obok do stolika. Tiramisu słodko na mnie patrzyło, ale tym razem wspólnie zdecydowaliśmy, iż na deser zawitamy kolejnym razem. Cudowna to była podróż kulinarna! Kocham włoską kuchnie, a w takim wydaniu urzekła mnie totalnie. Jestem pewna, że Koszary Pizza i Pasta to miejsce stworzone przez ludzi, którzy kochają jeść, dobrze i prawdziwie jeść! Zresztą, jak sami o sobie piszą: “Kochamy kuchnię włoską, kręcimy pizzę, gotujemy makarony, rozlewamy wino”. Po tym zdaniu można się domyślić, jaką miłością jedzenie darzą właściciele.

My wrócimy – wy też powinniście!

Jeśli chcecie być na bieżąco, zaglądajcie na Facebooka pizzerii:

https://www.facebook.com/Koszary-PizzaPasta-108540237704971

Cudne Manowce Olsztyn. Cudnie, smacznie, pysznie!

Urodziłam się na Mazurach, a od ponad 10 lat mieszkam w sercu Warmii – Olsztynie. A skoro Olsztyn jest teraz moją małą ojczyzną, poszukuję w nim smaków, które pamiętam z dzieciństwa. Smaków, które na dobre skradną me serce i za którymi będę tęsknić, i wracać najczęściej, jak tylko się da. W Olsztynie jest wiele smacznych restauracji, ale spacerując uliczkami olsztyńskiej starówki uważajcie, bo gdy zejdziecie już na manowce możecie natrafić na miejsce, z którego trudno wyjść… 😉

Do Cudnych Manowców trafiłam pierwszy raz zimą, w grudniu 2018, kiedy zorganizowaliśmy z Olsztyńskimi Blogerami Kulinarnymi wigilię w tym miejscu. Już wtedy jedzenie było fantastyczne! Domowe, ale bardzo zaskakujące. Pamiętam, że szefostwo uraczyło nas wtedy przepysznym kompotem i wspaniałymi nalewkami. Och jakże porządnie nas rozgrzały w ten zimowy wieczór 😉

Cudne Manowce zna chyba każdy, kto mieszka w Olsztynie. Znają je też mieszkańcy wielu rejonów Polski, bo jest to restauracja, która należy do sieci Dziedzictwa Kulinarnego Warmia Mazury Powiśle. Ma na swoim koncie jedną z topowych nagród – Perłę 2017 za najlepsze danie regionalne w Polsce za tradycyjną zupę z Warmii Karmuszkę. W Cudnych Manowca zdecydowanie stawia się na jakość, co czuć w każdej potrawie. Surowce pochodzą od regionalnych producentów, a obsługa z uśmiechem wita gości, z wielką uprzejmością pyta czy smakuje i informuje o oczekiwaniu na danie. Cudnie!

Uwielbiam też wnętrze Cudnych Manowców. Moc detali, dodatków, świeże kwiaty, zioła, przepiękne kwieciste obrusy (ten ze zdjęcia jest tak piękny, że mogłabym zabrać go do domu i uszyć z niego sukienkę!). Wszystko ze sobą gra, idealnie pasuje. W takim wnętrzu można spędzić wiele godzin i z pewnością nie byłoby nudno.

Dzisiaj pogoda zdecydowanie była moim sprzymierzeńcem, więc zasiadłam w restauracyjnym ogródku. Przyznam, że miałam przeogromną ochotę na zupę z pokrzywy ze ślimakami. Kocham dania z pokrzywy i ślimaki, dlatego na pewno powrócę na tę zupę, to połączenie wydaje mi się jakąś petardą kulinarną! Jednak dzisiejsze słońce tak mocno dawało się we znaki, że wybór padł na chłodnik z botwinki. Gęsty, z jajem na twardo, pieczonym ziemniakiem w mundurku, z dodatkiem kopru i nasion czarnuszki. Idealny, porcja też bardzo solidna, pierwszy głód został porządnie zaspokojony.

Chłodnik z botwinki

Chłodnik z botwinki z pieczonym ziemniaczkiem 14,50zł

Po chłodniku zdecydowałam się spróbować smalczyku z gęsi oraz podpłomyków, o których wiele słyszałam. Moje domowe podpłomyki są nieco grubsze, ale ja robię je na patelni. Jaka szkoda, że moje nie są tak chrupiące, z tyloma wspaniałymi dodatkami. Polecam Wam spróbować, gdyż taki podpłomyk, zamoczony w oleju rzepakowym z Włodowa to smak, po który warto wracać. Włosi mogą nam pozazdrościć, bo ich foccacia to przy tym pikuś. Prze pyszności!

No a smalczyk, nie mogłam nie spróbować! Powiedzcie sami, czy oparlibyście się nazwie “Maść czarownic do latania” ? Chyba jestem jedną z tych czarownic, gdyż po degustacji tejże cudownej omasty mogłabym spokojnie odlecieć bardzo wysoko! Sycąca, pożywna, smakowita. To nie taki zwykły smalczyk ze skwarkami. To rzecz, której wcześniej nie jadłam, ale gdybym mogła, jadłabym częściej! I te kiszone ogórki, oj wspaniale to zagrało.

Poza tym spójrzcie, jak to wszystko pięknie się prezentuje. Mogłabym patrzeć i patrzeć, jeść i jeść…

Maść czarownic

Maść czarownic do latania, pieczywo, ogórek kiszony 14,90 zł

Podpłomyki

Podpłomyk z olejem rzepakowym z Włodowa, dojrzewający ser zagrodowy z Węgajt 14,50 zł

W karcie menu jest naprawdę wiele fantastycznych pozycji, wywodzących się z kuchni naszego regionu. Znajdziecie mięsa, ryby, pierogi z genialnymi farszami. Są też dania sezonowe. Ja, jako, że nastawiłam się dziś na spróbowanie przystawek, na danie główne wybrałam sałatkę. Nie byle jaką, bo Sałatkę Warmińską! Zresztą, sami wiecie, jak kocham sałatki 🙂

Sałatka Warmińska był strzał w dziesiątkę. Grillowana polędwiczka wieprzowa idealna, w punkt, miękka, soczysta. Do tego wędzony ser, chrupiące, grillowane plasterki boczku, świeże warzywa, żurawina i słonecznik. Ale najpyszniejszy był dresing, który wspaniale połączył całą sałatkę i dopełnił wszystkie smaki, idealnie je spajając.

Sałatka Warmińska

Sałata Warmińska z grillowaną polędwicą, wędzonym kozim serem i grillowanym boczkiem (kompozycja sałat, polędwiczka wieprzową, kozi ser, boczek, pomidor, ogórek, rzodkiew, dresing ziołowy, żurawina, słonecznik): 31,00 zł

Na koniec zostawiłam Wam jeszcze dwie perełki. Na początek Manowcowa Lemoniada. Niezwykle orzeźwiająca, gazowana, lekko kwaśna, bardzo aromatyczna. Chciałabym umieć odtworzyć ją w domu i zaserwować najbliższym. Bardzo dobra.

Lemoniada Manowcowa

Manowcowa Lemoniada 500 ml 12,00 zł 

Miałam dzisiaj dużo szczęścia, bo do degustacji dostałam jeszcze porcję 10 miesięcznego kim chi. Kapusta pekińska, marchewka, chili, seler naciowy, papryka. Bardzo pikantna, idealnie sfermentowana kiszonka, czuć w niej dojrzałość i ten fenomenalny smak. Ktoś tu chyba wiedział, że uwielbiam azjatyckie kiszonki. Manowcowa kiszonka czuje, że będzie produktem bardzo pożądanym przez wielu smakoszy!

Kim Chi

Mam wrażenie, że Cudne Manowce na starówce są od zawsze, a ja dopiero od zimy delektuje się ich smakiem. Regionalnym, porządnym smakiem jedzenia, po które warto i aż chce się wracać. Cieszę się, że to miejsce jest na uboczu, w manowcach olsztyńskiej starówki. To jedna z rzeczy, która cieszy chyba najbardziej, poza smakiem, o którym napisałam Wam wcześniej. Lokalizacja restauracji sprawia, że chce się tu pobyć nieco dłużej, z dala od całego tłumu i zgiełku olsztyńskiej starówki. Jakby czas zatrzymał się na chwilę w miejscu. Poczułam się trochę, jak we francuskim małym miasteczku, w jednej z wielu bocznych uliczek. To czas, który tak dobrze wspominam, który siedzi w mej pamięci od zawsze. A jeśli coś z tych dobrych wspomnień przychodzi tak szybko, bez zastanowienia – czuję spokój i wiem, że jest mi tu dobrze, że mogłabym wracać, jak najczęściej.

Życzę właścicielom, a zwłaszcza Panu Tomaszowi, dużo wytrwałości w tym, co robi, co daje miastu, co daje Polsce. Miejsce wspaniałe, smaczne, cudne!

Restauracja Cudne Manowce

ul. Chrobrego 4
10-900 Olsztyn

https://www.facebook.com/CudneManowceRestauracja/