
Ostatni raz w restauracji Staromiejska byłam siedem lat temu! O moich odwiedzinach pisałam na samym początku moich blogowych potyczek. Jeśli chcecie możecie sięgnąć pamięcią, jak to kiedyś było w Staromiejskiej, klikając w link http://www.sajkofankasmaku.pl/uncategorized/staromiejskiej-klimat-wiecznie-zywy/ We wpisie czeka Was dużo wspomnień miejsca, które całkiem niedawno przeszło totalną metamorfozę!
I gdyby nie kolejna edycja Restaurant Week Polska na Warmii i Mazurach pewnie długo nie zawitałabym w Staromiejskiej. Jednak menu zaproponowane przez szefa kuchni zrobiło na mnie ogromne wrażenie i od razu wiedziałam, że koniecznie muszę go spróbować! Do Staromiejskiej wybrałam się z Gastronautką. Ciężko było nam zgrać terminy, ale na nasze szczęście festiwal został przedłużony do 3 października i pomyślałyśmy, że to będzie idealny dzień, by odwiedzić to miejsce. Kupiłam więc bilety na ostatni dzień festiwalu. Dla mnie menu A, dla Gastronautki menu B (przypominam, że cena za trzydaniowe menu to 59 zł + festiwalowy drink).
Niedziela, samo południe. Promienie słońca na twarzy, a we włosach wiatr. To moje pierwsze wyjście od dwóch tygodni, więc radość była podwójna! Spacerem dotarłam na miejsce, w samo serce olsztyńskiej starówki. Wnętrze nie do poznania! Oniemiałam! Pięknie, loftowo, mnóstwo detali, które mają sens i tworzą spójną całość. Wszystko to sprawia, że chce się tutaj zostać na dłużej. Spójrzcie sami!
Do tego niezwykle sympatyczna obsługa! Jako mama karmiąca nie mogę pić alkoholu, więc w ramach festiwalowego drinka Pani kelnerka zaproponowała mi drinka bez alkoholu! Pierwszy raz odkąd uczestniczę w festiwalu jedzenia, jakim jest Restaurant Week spotkałam się z możliwością wymiany drinka w festiwalowej cenie. Brawo, wspaniały pomysł! Orzeźwiające Mojito Virgin doskonale wpasowało się w dzisiejszy klimat! W oczekiwaniu na moją kompankę dzisiejszego obiadu przejrzałam menu Staromiejskiej i wypatrzyłam kilka smakołyków, które z pewnością wrócę spróbować!

Dzisiaj delektowałam się menu degustacyjnym A, czyli wegetariańskim. Na przystawkę aksamitny, cudowny krem z topinamburu. Bez zbędnych udziwnień. Prosty, klasyczny, z perfekcyjnie wyczuwalnym w smaku topinamburem. Do tego chipsy i kiełki – tekstury, które w zupach krem uwielbiam! Doskonale uzupełniały się z delikatnym kremem, jednocześnie nadając mu charakteru. Do tego ilość porcji w punkt wyważona, w sam raz na przystawkę. I ta prezentacja!

Danie główne, czyli szpinakowe gnocchi były bardzo delikatne w smaku. Ale dodatek charakternego parmezanu i pikantnej rukoli dodały im fajnego twista i sprawiły, że cała kompozycja była naprawdę smaczna. Sosu serowego mogłoby być jeszcze więcej, bo był przepyszny, a ja uwielbiam jak gnocchi taplają się w sosie! Jedyne co mnie zaskoczyło to kształt moich gnocchi, bo dotąd spotykałam się z gnocchi w formie bardziej owalnej, z wyżłobieniami, a te przypominały bardziej malutkie kopytka. Cała kompozycja jednak piękna i smaczna.
A na koniec deser. Ale cóż to był za deser! Obłęd, rozpusta, niezwykła przyjemność dla moich kubów smakowych! Cudownie intensywnie chałwowy smak kremu, który można by wyjadać łyżkami ze słoiczków! Do tego przyjemnie przełamująca tę aksamitną kremowość beza i chrupiące pestki. Kolejny raz przekonałam się, że w prostocie siła! Trzeba tylko odpowiednio dobrać składniki, by stworzyć piękną i pyszną kompozycję, by inni po jej spróbowaniu rozmyślali o niej wieczorami. Cudo! Mam nadzieję, że zagości w karcie na stałe i Wy również będziecie mogli raczyć się tym wspaniałym deserem.
A tak prezentowało się menu B, które zajadała Gastronautka. Zajrzyjcie do niej na FB – z pewnością opisze dokładnie, jak jej smakowało 🙂
Oba menu okazały się niezwykle przyjemnym doświadczeniem kulinarnym. Wszystkie dania, jak sami możecie zobaczyć na zdjęciach, były pięknie i starannie ułożone. Do tego wraz z prezentacją szedł smak! A to wszystko w samym centrum naszej olsztyńskiej starówki. Jestem naprawdę szczęśliwa, że coraz więcej miejsc tak pięknie prezentuje swoje dania. Jestem pewna, że za wszystkim stoi szef kuchni pełen pasji, a kucharze mu towarzyszący “czują blusa” ;). Całej załodze życzę dużo dobrego i mam nadzieję, że to miejsce będzie rosło w siłę!
Do zobaczenia ponownie wkrótce w Staromiejskiej 2.0!
Menu restauracji Staromiejska 2.0 znajdziecie na stronie internetowej https://staromiejska2.olsztyn.pl/
Jesienią skosztuj menu restauracji Hotelu Omega, czyli o pysznej kolacji w ramach festiwalu Restaurant Week Polska na Warmii i Mazurach

Od 8 września do 3 października w całej Polsce odbywa się największy festiwal jedzenia w restauracjach! Jest mi niezmiernie miło, że kolejny już raz mam zaszczyt być ambasadorem Restaurant Week Polska na Warmii i Mazurach! Degustacja festiwalowych menu to niezwykłe doświadczenie, które zawsze daje mi mnóstwo inspiracji do moich kuchennych podbojów i możliwość odkrywania kolejnych kulinarnych perełek w regionie. Jestem ambasadorem od samego początku istnienia festiwalu na Warmii i Mazurach i każdą edycję przeżywam z wielkim zaangażowaniem śledząc, co pysznego tym razem wymyślili szefowie kuchni na swoje popisowe dnia, których na co dzień w restauracyjnym menu nie znajdziecie. Wierzę, że w kolejnych edycjach uda mi się dotrzeć gdzieś w dalsze części Polski i poznać menu innych szefów kuchni.
Jeśli jeszcze nie braliście udziału w festiwalu bardzo Was zachęcam! W każdej edycji Restaurant Week Polska czeka na Was niepowtarzalne, trzydaniowe doświadczenie restauracyjne! Przystawka, danie główne, deser w festiwalowej cenie 59 zł. Festiwal to jedna z lepszych okazji na poznanie nowych smaków i nowych restauracji. Dodatkowo, na każdego gościa czeka darmowy koktajl powitalny od Martini Fiero & KINLEY tonic water!
Szczegółowe menu restauracji biorących udział w festiwalu znajdziecie na stronie Restaurant Week Polska. Tutaj też możecie dokonać rezerwacji miejsc w wybranej przez Was restauracji https://restaurantweek.pl/
Wczorajszą kolację mogłam celebrować w towarzystwie mojej przyjaciółki w restauracji Hotelu Omega w Olsztynie. Hotel położony jest w jednym z piękniejszych miejsc Olsztyna, czyli nad jeziorem Ukiel, tuż przy plaży miejskiej. Latem możecie z restauracyjnego ogródka podziwiać widok na jezioro, jesienią zaś lepiej zostać w środku i podziwiać ten widok, zajadając rozgrzewające dania przy stoliku.
Od progu wita nas kelner. Siadamy przy stoliku w głębi sali. Początkowo jesteśmy same, ale po chwili dochodzą kolejni goście. W hotelowej restauracji jest bardzo przytulnie. Ostatnio byłam tutaj na wiosennej edycji Restaurant Week Polska, ale kolację jedliśmy w innej sali, tuż obok restauracyjnego ogródkami. Na dzisiejszą kolację wybrałyśmy dla urozmaicenia menu A i B, by poznać smaki obu wariantów zaproponowanych przez tutejszego szefa kuchni. Menu A to opcja dla mięsożerców, zaś menu B to opcja wege.
Menu A – Mięsne
Przystawka: Zupa na maślance, boczek, czosnek niedźwiedzi
Aksamitna, treściwa zupa z chrupiącymi chipsami z boczku i mięsnymi kuleczkami. Bardzo aromatyczna, przypominająca trochę nasz tradycyjny polski żurek, jednak łagodniejsza i bardziej kremowa. Przy tym naprawdę pięknie podana!
Danie główne: Pierś z kaczki sous vide, puree z batata, tabbouleh
Pierś z kaczki mistrzostwo świata! Kaczka idealnie przygotowana, delikatna, soczysta, rozpływała się w ustach. Do tego wyrazisty sos i aksamitne puree z batata, które razem z kaczką stworzyły doskonałe trio, dające niezapomniane wrażenia kulinarne. Tabbouleh z pęczaku lekki, orzeźwiający, zastępujący tu trochę sałatkę. Danie bardzo sycące, pięknie podane i doskonale wyważone smakowo.
Deser: Malinowa mono porcja, prażynkowy spód, żelka prosseco
Uwielbiam maliny w każdej postaci, a ta malinowa monoporcja była doskonałym uwieńczeniem tego pysznego menu. Lekka, delikatna, w odpowiednich proporcjach do zaserwowanych uprzednio dań. Deser był pięknym i smacznym finiszem całego menu.
Menu B – Wege
Przystawka: Burak, ser kozi, winegret orzechowy
Kocham buraki w każdej postaci i cieszę się, że pojawiły się w tym menu! Carpaccio z buraka bardzo poprawne. Jedyne do czego mogłabym się przyczepić to grubość plasterków buraka. Mogłyby być one nieco cieńsze, ale nie przeszkadzało mi to aż tak bardzo, bo buraki były smacznie przyprawione orzechowym winegretem, który przyjemnie otulał buraczki. Dodatkowo buraki nie były rozgotowane, a to dla mnie najważniejsze! Bardzo fajnie, że buraki lekko chrupały, a pianka z koziego sera dodawała im lekkości. No i sam pomysł z pianką – ekstra! Całkiem przyjemna, prosta przystawka, po której nabrałam ochoty na więcej!
Danie główne: Kalafior con fit, sos demi glace, szalotka, boczniak, rzodkiewka
Dobrze znany gotowany lub pieczony w różyczkach kalafior odczarowany! Nie ukrywam, iż po podaniu do stołu bałam się, że mój stek z kalafiora będzie albo zbyt miękki, albo za twardy. Ale nie tutaj! Cóż za miłe doświadczenie, kiedy kalafior podany do stołu jest ciekawie przyprawiony, w jeszcze ciekawszej formie i odpowiednio, w punkt przygotowany! Do tego cudownie chrupiące boczniaki w panierce i sos demi glace na szalotce, działający niemal jak umami na moje kubki smakowe! Wszystko tak wspaniale do siebie pasowało. Dla takich obiadów mogłabym być wege 365 dni w roku! Myślę, że każdy, nie tylko wegetarianie, będą zajadać się tym daniem z wielką przyjemnością!
Deser: Torcik avocado
Na pierwszy rzut oka wydał mi się bardzo ciężki i duży. Ale uwaga, pozory mylą! 😉 Torcik okazał się niezwykle lekki, puszysty, delikatny, lekko słodki. Dominował w nim kakaowy smak, z wyczuwalną nutą i konsystencją owocu awokado. Do tego przyjemnie przełamujący, chrupiący spód z kokosa. Ach i ten wierzch, brokatowy. Barwo za pomysłowość! Niezwykle efektownie prezentował się torcik w świetle restauracyjnych lamp.
Zarówno menu A, jak i menu B okazały się przyjemną kulinarną podróżą. Szef kuchni doskonale przemyślał dania, które serwuje swoim gościom w jesiennej edycji festiwalu. We wszystkich potrawach możemy czuć się miło zaskoczeni. Ponadto widać sezonowość – na talerzu spotkamy jesienne liście nasturcji i botwinki, owoce maliny i borówki. W daniach wiodących pojawia się zacna pierś z kaczki i buraczki. Każde danie niezwykle kolorowe, pięknie podane, w idealnie wyważonych proporcjach. Po wędrówce przez wszystkie zaproponowane przez szefa kuchni pozycje, poczynając od przystawki, po danie główne, aż na deserze kończąc, czujemy się przyjemnie najedzeni, a w naszych głowach pozostaje przyjemne wspomnienie i chęć powrotu po więcej. Na szczególną uwagę według mnie zasługuje menu wege, które zazwyczaj jest smutne i nudne. A tutaj było naprawdę przyjemne! Szczególnie danie główne i deser mam wielką ochotę odtworzyć w swoim domowym, kuchennym zaciszu. Warto podkreślić ogromne zaangażowanie obsługi i kelnera, który niemal śpiewająco opowiadał o każdym daniu i nie przybiegał co chwilę do stolika, dając nam w ten sposób swobodę i pełną radość celebrowania każdej pozycji z menu.
Jeśli wciąż zastanawiacie się, które festiwalowe menu wybrać w tej edycji, zdecydowanie polecam Wam menu Hotelu Omega. Dania z pewnością będą przyjemną chwilą dla oka, ducha i podniebienia.
Do Mrągowa, do Krutyni zabierz mnie luby!
Czerwiec 2021. Gastronomia w całej Polsce otworzyła nam swoje drzwi, by ugościć nas przy stole! Nareszcie!
Wraz z wielkim powrotem normalności powrócił długo przez wszystkich wyczekiwany największy festiwal jedzenia w Polsce, czyli Restaurant Week Polska! Festiwal ruszył 9 czerwca i potrwa do 27 czerwca. Ogromnie się ucieszyłam, gdy kolejny już raz zostałam zaproszona do ambasadorstwa w moim regionie! W tej edycji Restaurant Week Polska na Warmii i Mazurach możecie odwiedzić aż 11 restauracji! Pierwszy raz jest naprawdę sporo restauracji z Mazur. Zresztą, sprawdźcie sami – tutaj daję Wam link www.restaurantweek.pl/
I tak oto w czerwcowe, deszczowe popołudnie wybrałam się na obiad ambasadorski do Mrągowa “…Do Mrągowa nad jeziorem Czos..”. Przepraszam, ale z tym miastem zawsze kojarzy mi się ten utwór – zawsze i wszędzie! 🙂
Po godzinnej jeździe z Olsztyna przybyłam z moją rodzinką nad brzeg jeziora Czos, do Hotelu Mrągowo Resort and Spa. Wchodzę do środka i jestem miło zaskoczona. Hotel po prostu tętni życiem! Mnóstwo rodzin z dziećmi. Potem Pani z obsługi powiedziała mi, że hotel jest bardzo przyjazny rodzinom z dziećmi, stąd tyle tu maluchów. Jest tutaj naprawdę mnóstwo atrakcji dla dzieciaków 🙂 Ale wróćmy do naszego obiadu… Kieruję się więc w stronę restauracji “Krutynia”. Mimo padającego deszczu wybieram stolik na tarasie. Całą rodzinką mamy dach nad głową, więc nic nam nie będzie 😉 Dodatkowo przemiła Pani, która obsługiwała nasz stolik, dała nam ciepłe koce, więc mogliśmy się opatulić, gdy mocniej zawiało. Dlaczego zależało nam na spożywaniu posiłków na tarasie? Och, moi kochani, taras jest tu naprawdę ogromny i niepowtarzalny, a widok na jezioro Czos sprawia, że czas jakby stanął w miejscu. Aj, sami wiecie, jak wspaniale spożywa się posiłki na świeżym powietrzu, w dobrym towarzystwie!
W ramach festiwalu wybraliśmy menu A i B, by móc więcej posmakować. Zresztą oba menu brzmiały tak fantastycznie, że trudno było nam się zdecydować na jedno. A dwa menu pozwalają na większą podróż kulinarną!
Zatem startujemy!
Na powitanie oczywiście festiwalowy drink od Martini Fiero & KINLEY Tonik


MENU A
Przystawka
SAŁATKA Z HALLOUMI – grillowany ser halloumi, arbuz, rukola, szpinak, oliwki, cebula, mięta, oliwa, cytryna
Bardzo spodobała mi się forma prezentacji sałatki. Wszystko ładnie ułożone w rządku. Widać, że nic tu nie jest przypadkowe. I może pomyślicie sobie, o tam sałatka. Ale ku memu zaskoczeniu sałatka smakowała wspaniale. I był to absolutnie genialny start! Słony smak grillowanego sera halloumi doskonale uzupełniał się ze słodyczą soczystego arbuza, a całość przełamywały lekko słone oliwki, szpinak, rukola i zioła. Smak zaostrzała świeża cebulka. Wszystko świeże i takie efektowne! Jako wielka miłośniczka sałatek z pewnością spróbuję odtworzyć to danie w domu.

Danie główne
GRILLOWANY ŁOSOŚ – grillowany łosoś, gofry ziemniaczane, szparagi, jajko, grejpfrut, kwaśna śmietana
Powiem Wam szczerze, że po sałatce miałam ochotę na więcej. I tak oto przywędrowało do mnie danie główne. Przepyszne! Doskonale zgrillowany łosoś, który po prostu rozpływał się w ustach! Do tego zielenina i ukochane sezonowe szparagi, które w połączeniu z wypływającym żółtkiem z jaja poche stworzyło duet idealny! Bardzo ciekawy dresing, który zagrał mi najlepiej z ziemniaczanym gofrem. W ogóle ten pomysł z gofrem ziemniaczanym był super! Zawsze cieszą mnie takie twisty w kuchni. Mimo, że zjadłam tak sowitą porcję nie czułam się jednak przejedzona, a smacznie najedzona.

Deser
LODY Z MALINAMI – lody waniliowe, maliny, śmietana
Całość tego fantazyjnego menu uwieńczyły lody. I choć może ten deser wydać Wam się banalny, na pozór wcale taki nie był. Lody były turbo waniliowe, w każdej porcji była wyczuwalna przyjemna słodycz i intensywność ziarenek z laski wanilii. Połączenie tych lodów z bitą śmietaną i przyjemnie kwaśnymi malinami przeniosło mnie trochę w czasy dzieciństwa, gdzie taki deser to był prawdziwy luksus. Ten deser zjadałam wspólnie z moją czterolatką, by pokazać jej, jakimi słodkościami smakowało moje dzieciństwo.

MENU B
Przystawka
BULION Z PIECZONYCH MIĘS – kaczka, kurczak, wołowina, warzywa, fagottinni z szynką dojrzewającą
Zupa podana do stolika była gorąca, podobnie jak fagottinni. Bulion naprawdę intensywny, przyjemnie muskający moje kubki smakowe. Do tego przecudowne fagottinni, których ciasto było niezwykle delikatne, a farsz mięciutki i doprawiony w punkt. Zdecydowanie jedno z przyjemniejszych dań, jakie przyszło mi w życiu spróbować.

Danie główne
KONFITOWANY FILET Z KURCZAKA – filet z kurczaka, puree ziemniaczane, bób, groszek cukrowy, pomidorki cherry, cebulka dymka, mięta, cytryna, maślanka, zioła
Jedno już pewno zauważyliście. Porcje festiwalowe są tutaj naprawdę fest! Przyjemny, soczysty kurczak z delikatnym puree ziemniaczanym podbiły absolutnie fantastyczne warzywa, które muśnięte maślankowym sosem z ziołami i cytryną stworzyły przyjemną, lekką kompozycję. Podobało mi się tutaj przełamanie tekstur i smaków. Kiełki, groszek cukrowy, bób przyjemnie chrupiące. Aż chciałoby się więcej! Zdecydowanie moje smaki!

Deser
BEZA WŁOSKA Z TRUSKAWKAMI – beza włoska, truskawki, sorbet cytrynowy, biszkopt
A na koniec ona – królowa bezowa! Mięciutki biszkopt spotkał się ze wspaniałymi truskawkami, które skąpane w syropie doskonale uzupełniały się z bezą i przełamującym wszystko sorbetem cytrynowym. Aj, straszny ze mnie łasuch, uwielbiam takie słodkości 🙂


Jako, że przyjechała z nami nasza czterolatka, spróbowaliśmy jeszcze dań z karty menu dziecięcego, które zresztą zostało cudownie zaprojektowane, gdyż na odwrocie umieszczona została kolorowanka, którą pociechy mogą pokolorować oczekując na posiłek. Strzał w dziesiątkę 🙂 Kalinka zjadała ze smakiem rosołek i makaron spaghetti z sosem mięsno-pomidorowym, którego porcja była naprawdę spora!



Po tej przyjemnej i smacznej podróży kulinarnej uświadomiłam sobie, za co tak bardzo lubię Restaurant Week. Odkąd pamiętam, czyli będą to już jakieś cztery lata, ambasaduję i kupuję we własnym zakresie miejscówki do restauracji w ramach festiwalu. I za każdym razem odkrywam jakieś perełki w regionie, bądź odkrywam na nowo kulinarnie miejsca dobrze mi znane. I tak oto dzisiaj dzięki Restaurant Week Polska do mojej listy smacznych miejsc w regionie dopisuję restaurację Krutynia w Mrągowie. Jestem pewna, że gdyby nie festiwal prędko bym tutaj nie dotarła 🙂
Zatem jeśli jeszcze zastanawiacie się, gdzie w tej edycji wybrać się na festiwal na Warmii i Mazurach z wielką radością i ze smakiem polecam Wam to cudowne miejsce! Rezerwujcie, póki miejsca wolne, bo za jedyne 59 zł możecie spróbować swoje ulubione, trzydaniowe menu wraz z drinkiem od Martini Fiero & KINLEY Tonic na powitanie!
Poza festiwalem również możecie przyjechać do restauracji Krutynia w Hotelu Mrągowo Resort and Spa nie będąc gośćmi hotelowymi. Jestem pewna, że ugoszczą Was tu i nakarmią, ja trzeba!
Do zobaczenia przy stole, bawcie się smacznie! 🙂
“Przystanek Zatoka”, czyli warmiński kulinarny raj dla smakoszy!
W tym roku pierwszy raz wzięłam udział w Restaurant Week na Warmii i Mazurach. Przeglądając stronę internetową wydarzenia dokładnie przeanalizowałam menu każdej z restauracji. Aż tu nagle natrafiłam na miejsce, o którym wcześniej nie słyszałam. Przystanek Zatoka – a gdzie to jest? – zapytałam mojego męża. Oboje zaciekawieni postanowiliśmy, że to będzie nasz cel tegorocznego Restaurant Week’a. Zarezerwowaliśmy stolik na godzinę 12.30. I to był strzał w dziesiątkę!
Jak się później okazało Przystanek Zatoka to jeszcze nie tak dawno znany Ośrodek Copernicus, który położony jest nad Jeziorem Wulpińskim w miejscowości Siła, tuż za Tomaszkowem.
Na miejscu kelner zaproponował nam miejsce przy oknie, a że widok rozpościera się na jezioro byłam w siódmym niebie. Nie wiem, czy wiecie, ale jestem nie tylko Sajkofanką Smaku, ale także przyrody 🙂 Moja córka zasnęła, więc mogłam w stu procentach delektować się każdą pozycją festiwalowego menu.
Żeby dostarczyć sobie większych wrażeń wybraliśmy z mężem różne menu – on A (mięsne), ja B (wegetariańskie), dzięki temu mogliśmy spróbować większej ilości dań. A teraz spójrzcie, czym zachwycił nas Szef Kuchni Dariusz Malik ze swoją załogą.
Menu A
Przystawka: Tatar z jelenia/majonez jałowcowy/marynowana skorzonera/ pikle/ żółtko confit
Talerz udekorowany świerkowymi gałązkami, siekane mięso jelenia, majonez jałowcowy – danie tworzy małą, leśną historię. Wszystko jest spójne, smaczne i bardzo aromatyczne! Do tego doskonałe pieczywo własnego wypieku z masełkiem. Mój mąż to ogromy “tatarożerca” i był nim zachwycony!
Danie główne: Pierś z perliczki / krokiet ziemniaczany / palony kalafior / kaszanka / jabłko / sos maderowy
Rewelacyjna kaszanka, która została zamknięta w chrupiącej kuleczce. Soczysta pierś perliczki z intensywnym sosem maderowym, chrupiącym kalafiorem i krokietem ziemniaczanym doskonale działały na kubki smakowe! No i ta prezentacja… Jem oczami i proszę o choć mały kawałeczek!
Deser: Assiette z czekolady
Assiette w tym przypadku to wariacja na temat czekolady. Jeden główny składnik zaprezentowany na różne sposoby. Tutaj mamy propozycję: ciasto, truflę, biszkopt, mus, świeże owoce, chrupiąca posypka. Słodkie, ale w punkt. Idealne dla czekoladożerców.
Menu B
Przystawka: Krem z pieczonego topinambura / słony karmel / lody i crumble z orzechów laskowych
Menu B należało do mnie. Przystawka po prostu mnie uwiodła! Pierwszy raz w życiu jadłam zupę z lodami. Ciepły krem z topinamburu w połączeniu z zimną kulką lodów, a do tego chrupiąca posypka słodko-słona z orzechów i karmelu. Wspaniałe! Chcę więcej!
Danie główne: Barwena / czarna soczewica / pak choi / pomidor / sos homarowy
Czarna soczewica i sos homarowy to moje nowe odkrycie. Mogłabym jeść na samo! Do tego delikatna ryba i pomidorki koktajlowe na ciepło, które uwielbiam! Chyba dobrze wybrałam… 😉
Deser: Tarta cytrynowa / marshmallows / kompresowana cytryna / honeycomb
No i jest! Talerz, na który czekałam.Tak, mam ogromną słabość do restauracyjnych deserów. A ten był tak pięknie podany, że aż szkoda było go jeść! Chrupiące ciasteczko, mus owocowy, marshmallows, plasterki miodu i niesamowicie intensywna w smaku kompresowana cytryna. Było słodko-kwaśno, jak lubię najbardziej.
Oboje z mężem wyszliśmy zachwyceni. To była prawdziwa kulinarna podróż – co danie, to inna przygoda. Długo zachwycaliśmy się kompozycjami na talerzach, połączeniem smaków, tekstur i zapachów, które były bardzo intensywne. Naprawdę nie pamiętam, kiedy jadłam coś tak dobrego w naszym regionie. I do tego ta piękna zastawa!
Uwieńczeniem całego obiadu była wizyta Szefa kuchni, który podszedł do nas na koniec. Wow! – pomyślałam. Bardzo miłe, że szef wychodzi do gości, opowiada o swoim menu, pyta czy smakowało, czy mamy jakieś uwagi, a przede wszystkim dzieli się z nami swoimi doświadczeniami i szczerze wyznaje, że to praca całej załogi. Wielkie ukłony również w stronę kelnera, który podając nam talerze od razu dokładnie wytłumaczył, co będziemy jedli. Wiedza obsługi to zawsze ogromny plus, bo nie trzeba zadawać mnóstwa pytań, co i jak, a ja niestety bardzo lubię pytać 😉
Na koniec udało mi się nawet zrobić pamiątkowe zdjęcie z Szefem Kuchni i kelnerem, który nas obsługiwał. Wielkie “chapeau bas”! Na pewno powrócimy, żeby spróbować dań z karty, która funkcjonuje na co dzień. Do zobaczenia!
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam Was do polubienia strony. Piękne miejsce – koniecznie zajrzyjcie w wolnej chwili! Siła 85
11-036 Sząbruk
https://www.facebook.com/przystanek.zatoka/
Więcej o Restaurant Week znajdziecie w moim wcześniejszym wpisie TU
Restaurant Week – kolejna edycja ruszyła na Warmii i Mazurach!
Restaurant Week powrócił na Warmię i Mazury z wielkim hukiem! W tym roku miałam ogromną przyjemność zostać ambasadorką w ramach wydarzenia “Idę na Restaurant Week Warmia i Mazury”. Zaproszenie dostałam do Yoko Restaurant & Sushibar, mieszczącej się na Starym Mieście 17 w Olsztynie. Oto co zaserwował Szef Kuchni i jego załoga.
Przystawka: Tarta z kurczakiem teriyaki, grzybami eryngi (boczniak królewski,) kiełkami mung i papryczką.


MENU B:
Przystawka: Tamagoyaki (omlet z warzywami) – 5 kawałków podawanych z sosem słodko-ostrym.
Omlet bardzo puszysty. Ze słodko-ostrym sosem tworzy spójną i smaczną kompozycję. Jak na przystawkę to jednak dla mnie bardzo solidna porcja – po sześciu kawałkach czułam się już dobrze nakarmiona 😉
Danie główne: Bakłażan faszerowany grzybami mun, cieciorką, kapustą pekińską i kaszą bulgur.
Dwie połówki bakłażana dobrze nafaszerowane. Cieszy mnie, że całe danie przez długi czas było ciepłe. To dla mnie bardzo ważne w daniu głównym. Farsz bardzo interesujący w smaku. Muszę powiedzieć, że ta pozycja bardzo mnie zaskoczyła, gdyż nigdy wcześniej nie jadłam takiego połączenia. Odkryłam nowy smak. Mieszanka smaków – kwaśny i pikantny, przełamany słodyczą. Uwielbiam kasze pod każdą postacią, a to była zupełna nowość. Duży plus.
Deser: Pudding ryżowy z mango lassi
Pudding ryżowy bardzo dobry. Na dole kawałki awokado, na górze mus z mango. Jednak po tak obfitej przystawce i daniu głównym zjadłam zaledwie parę kęsów.Mogłoby być nieco lżej na koniec.
Po przystawce szef kuchni poczęstował nas dodatkowo dwoma kawałkami sushi uramaki. Obie wersje były bardzo smaczne.
Menu A – pieczony łosoś, kawior tobiko, sałata, serek, ogórek, awokado,
Menu B – mango, serek, sałata, ogórek, tykwa, daikon
Po kolacji wyszłam naprawdę porządnie najedzona! Było smacznie, a największym zaskoczeniem był bakłażan. Bardzo dziękuję za mile spędzony czas!
A teraz kilka słów o samym Restaurant Week dla tych, którzy jeszcze się w nim nie rozsmakowali.
W dniach od 18.04 do 30.04.2018 najlepsi Szefowie Kuchni przygotowali dla Was popisowe trzydaniowe doświadczenia restauracyjne w festiwalowej cenie 49zł. W menu przystawka, danie główne i deser. Dodatkowo zawiera się w niej także niespodzianka od sponsorów wydarzenia!
Jak zarezerwować stolik?
- Później wybieracie interesujący was region – w tym przypadku wybieramy Warmię i Mazury oczywiście 🙂
- Po kliknięciu zostaniecie przeniesieni na stronę, gdzie znajdziecie listę restauracji, które biorą udział w Restaurant Week na Warmii i Mazurach. Tam przeczytacie szczegółowe menu każdej z restauracji. Do wyboru macie wariant A i B. Sami decydujecie, co Wam bardziej zasmakuje 😉
- Klikając REZERWACJA przeniesiecie się na stronę , gdzie zaznaczacie listę gości, datę, godzinę, a na koniec zaznaczacie dla każdego gościa wybrane menu (A lub B). Dodatkowo możecie podać uwagi dla restauratora (np. informację o alergenach, poprosić o krzesełko dla dziecka).
- Później pozostaje już tylko podać Wasze dane i gotowe! Prawda, że proste?
- Jeśli wybieracie sie większą ekipą to cenna informacja, że ÓSMY GOŚĆ GRATIS! Przy rezerwacji 8-osobowe stolika, płacisz tylko za siedmiu Gości!
Ile czasu możecie się gościć? Wasz czas to 90 minut, po nim będą czekać już następni goście. Macie zatem równe szanse. Gwarantuje Wam, że to czas wystarczający, by delektować się porządnie każdą z pozycji wybranego przez Was menu.
W tym roku udział biorą same perełki na kulinarnej mapie Warmii i Mazur. Do wyboru macie takie miejsca, jak:
Czas płynie nieubłaganie – spieszcie się moi kochani, bo kolejna edycja Restaurant Week dopiero na jesieni! Zatem wchodźcie na stronę wydarzenia, rezerwujcie stolik i rozsmakujcie się w najlepszych festiwalowych pozycjach od początku do końca z kimś dla Was najbliższym – smacznego!
P.S. Przede mną jeszcze jedna wizyta w ramach Restarant Week. Gdzie się wybiorę? Jak będzie – czy smacznie? O tym już wkrótce. Bądźcie czujni – ciekawe, czy też wybierzecie ten lokal 🙂