Klasyczny #hummus – moja maxi wersja

Hummus z ciecierzycy

To już miesiąc bez mięsa. Szukam zdrowych zamienników białka w swojej diecie. Rośliny strączkowe dostarczają mi je w idealny sposób. Ostatnio zajadamy się przysmakami z cieciorki. Była cieciorka w sosie curry, kotleciki z cieciorki, pasztet z warzyw z cieciorką (zrobił mój mąż, który na maksa pokochał jedzenie warzyw!), a teraz pora na hummus, który sprawdza się na doskonale na wielkiego głoda 🙂

Raz w tygodniu robię większy zapas, dorzucając różne dodatki. Dziś klasycznie, choć na wierzchu nasiona czarnuszki, papryka słodka wędzona i świeża kolendra. To składniki, które uwielbiam i dodaję niemalże do każdego dania 😉 Częstujcie się na zdrowie!

Hummus – moja maxi wersja

Składniki:

  • 500 g ugotowanej na miękko ciecierzycy
  • 1/2 szklanki wody z gotowania cieciorki (dolewać stopniowo)
  • 8-10 łyżek stołowych pasty tahini
  • 3 płaskie łyżeczki kminu rzymskiego mielonego
  • 1/2 łyżeczki mielonej słodkiej papryki lub ostrej (ja wolę łagodniejszą wersję)
  • 3 ząbki czosnku (przeciśnięte przez praskę)
  • 8-10 łyżek oliwy z oliwek
  • sok z 1/2 cytryny
  • sok z 1 limonki
  • sól, pieprz do smaku

Do podania: oliwa z oliwek, nasiona czarnuszki, słodka papryka wędzona, świeża kolendra (uwielbiam!)

Przygotowanie:

  1. Cieciorkę zalać wodą, moczyć przez całą noc. Drugiego dnia wymienić wodę i gotować cieciorkę na wolnym ogniu do miękkości. Odcedzić, zostawiając wodę z gotowania cieciorki. Ostudzić.
  2. Do dużego blendera kielichowego wrzucić cieciorkę, 1/2 szklanki wody z gotowania cieciorki, sok z cytryny i limonki. Zmiksować. Dodać pastę tahini (dodawać stopniowo dopasowując smak do siebie – ja lubię jak mocno czuć pastę sezamową, dlatego daję więcej łyżek), kmin rzymski, świeżo mielony pieprz i sól oraz oliwę z oliwek. Zmiksować.
  3. Ja nie lubię, aż tak gładkiej konsystencji, lubię, gdy są grudki i moi domownicy również, dlatego też miksuję trochę grubiej.
  4. Gotowy hummus przekładam do szklanych słoików (2x700ml) i mam pastę na kanapki, dodatek do kotlecików warzywnych czy gotowanych warzyw na cały tydzień!

Smacznego! 🙂

Hummus
Hummus

Zupa krem z dyni i batatów

Obstawiam, że każdy z Was, tak jak ja, o tej porze roku najbardziej czeka na pierwszy w tym sezonie krem z dyni 🙂 Pojechałam rano, kupiłam dynię, warzywa i ciach. Najprostsza, najszybsza, najpyszniejsza zupa świat gotowa! Częstujcie się – słodko, ostro, kwaśno – jak lubię najbardziej!

Zupa krem z dyni i batatów

  • 1 mała dynia (np. hokkaido)
  • 1 cebula cukrowa duża
  • 3 bataty podłużne średniej wielkości
  • 3 cm korzeń świeżego imbiru
  • 4 suszone liście limonki kaffir
  • 1 l wody
  • puszka mleczka kokosowego
  • 1/4 łyżeczki mielonej papryczki chili
  • 1 łyżeczka słodkiej papryki mielonej
  • 1/4 łyżeczki mielonego kardamonu

Do podania: prażony sezam, prażony słonecznik, szczypiorek

Przygotowanie:

  1. Dynię przekroić na cztery. Usunąć pestki. Obrać ze skórki. Pokroić w dużą kostkę.
  2. Ziemniaki obrać, opłukać, pokroić w kostkę wielkości kostki dyni.
  3. Cebule pokroić w dużą kostkę.
  4. Imbir obrać ze skórki, pokroić w kosteczkę.
  5. Wrzucić warzywa do garnka, zalać wodę na tyle, by wszystkie warzywa były przykryte. Dodać 4 liście limonki kaffir. Zagotować, po czym zmniejszyć płomień i gotować do miękkości.
  6. Ugotowany wywar z warzywami zblendować (wyjąć listki limonki). Dolać mleczko kokosowe, doprawić solą, papryką słodką, papryczką chili i kardamonem.
  7. Podawać z prażonym słonecznikiem, sezamem i siekanym szczypiorkiem.

Sałatka z gruszką, winogronem i wędzoną cukinią z sosem mango-chili

Sałatka z wędzonymi warzywami

Nadszedł czas na kolejną propozycję z wędzonych warzyw. Tym razem cukinia. Ta sałatka na pewno będzie smakować też świetnie z cukinią pieczoną, czy nawet na surowo. Więc nie obawiajcie się, jeśli nie macie w zapasie wędzonych warzyw.

O wędzonych warzywach pisałam Wam wcześniej tutaj: http://www.sajkofankasmaku.pl/uncategorized/warminskie-specjaly-opowiesc-o-wedzonkach-ktorych-powinien-sprobowac-kazdy/

Dziś wariacja z cukinią, która okazał się nieco gorzka, więc dobrałam do niej słodkie dodatki i sos, co sprawiło, że smak doskonale się uzupełnił i wszystko świetnie zagrało.

To jak, spróbujecie? 🙂 Zapraszam – już prościej się nie dało!

Sałatka z winogronem, gruszką i wędzoną cukinią

Składniki:

  • 1 połówka średniej wielkości cukinii
  • 1/2 gruszki
  • 6-8 owoców winogrona
  • łyżka stołowa nasion czarnuszki
  • świeża mięta

Dresing:

  • 2 łyżka pulpy z mango
  • 1/4 mielonego chili
  • 1 płaska łyżeczka miodu
  • 1 łyżka oleju rzepakowego
  • sól, pieprz do smaku

Warzywa na sałatkę pokroić. Posypać czarnuszką. Polać dresingiem.

Pasta z wędzonego buraka z parmezanem i kolendrą

Pasta z wędzonego buraka z parmezanem i kolendrą

We wcześniejszych wpisach poznaliście już mojego gwiazdora, wędzonego buraka 😉 Dzisiaj poszłam krok dalej i postanowiłam przygotować pastę do pieczywa, do świeżych warzyw, do spodu do słonej tarty, naleśników, bądź do bezpośredniego wyjadania ze słoiczka!

Wędzone warzywa kupuję ostatnio od Warmińskie Specjały. Buraczki są obrane, ugotowane, uwędzone i zamknięte próżniowo, żeby zbyt szybko się nie popsuły. Zamknięte próżniowo mogą leżeć nawet do kilku tygodni, a otwarte tylko kilka dni. Dlatego warto smacznie je wykorzystać robiąc na przykład moją pastę do chleba 🙂 Częstujcie się – to eksplozja kolorów i smaków! 🙂

Pasta z wędzonego buraka z parmezanem i kolendrą

Składniki:

  • 1 duży wędzony burak
  • 3-4 łyżki oleju rydzowego (może być też rzepakowy albo z czarnuszki)
  • 2 czubate łyżki tartego parmezanu
  • sok z 1/2 cytryny
  • 1 mała łyżeczka miodu
  • pieprz
  • sól
  • świeża kolendra (duża łyżka stołowa posiekanej kolendry)
  • 4 listki świeżej mięty
  • świeże zioła do dekoracji
  • Opcjonalnie można dodać 1 łyżeczkę sosu teriyaki, bądź słodko-kwaśnego z chili 😉 Ja lubię takie twisty!

Buraka pokroić, wrzucić do wysokiego naczynia. Dodać sok z cytryny, pieprz, sól, miód, tarty parmezan, świeżą kolendrę, listki mięty. Delikatnie zmiksować blenderem. Dolewać powoli olej rzepakowy. Kiedy uzyskamy pożądaną konsystencję – pasta gotowa! Udekorować świeżymi ziołami i tartym parmezanem. Zjadać! 🙂

Wędzony burak przekładany serem z sałatką warzywną i dresingiem miodowo-musztardowym

Podoba Wam się mój nowy pomysł na zajadanie buraczków? I to nie byle jakich buraczków, bo wędzonych! 🙂

Dzisiaj prezentuję Wam jedną z moich propozycji na wędzone warzywo. Burak przejął pierwsze skrzypce, bo kocham buraki w każdej postaci! Z pewnością sprawdzi się tutaj również zwykły buraczek, upieczony w ziołach i oliwie. Ale gwarantuję Wam, że smaku wędzonego buraka nie porównacie z niczym innym. Po prostu musicie go spróbować!

Całość dopełnia lekka sałatka i cudownie ostro-słodki dresing miodowo- musztardowy. Zgłodnieliście? To dobrze, poniżej przygotowałam Wam recepturę krok po kroku, zatem do dzieła! 🙂

Wędzony burak przekładany serem z sałatką warzywną i dresingiem miodowo-musztardowym

Receptura na 1 osobę:

Składniki:

  • wędzony burak
  • kulka sera mozzarella

Sałatka:

  • garść rukoli
  • 1/2 gruszki
  • 1/3 wędzonej papryczki chili
  • świeża mięta
  • łyżka stołowa startego parmezanu
  • 1 łyżka prażonych ziaren słonecznika

Dresing miodowo-musztardowy:

  • 1 łyżka stołowa ostrej musztardy (Dijon, sarepska)
  • 2 łyżki stołowe miodu
  • 2 łyżki oleju rzepakowego
  • 1 łyżka letniej przegotowanej wody
  • sól, pieprz do smaku

Buraka pokroić w plastry wszerz. Podobnie postąpić z kulką sera mozzarella. Przełożyć naprzemiennie, tworząc wieżyczkę (patrz zdjęcie :).

Rukolę opłukać, osuszyć. Połowę gruszki pokroić w drobną kostkę. Papryczkę chili pokroić w cienkie plasterki. Posypać prażonym słonecznikiem, tartym parmezanem, dodać listki świeżej mięty.

Wszystkie składniki na dresing połączyć ze sobą i wymieszać energicznie rózgą, bądź zmiksować w blenderze. Dresing polać obficie po sałatce i buraku.

Prezentuje się wspaniale i gwarantuje Wam, ze smakuje jeszcze lepiej! 🙂

Na ulicy Prostej numer 28 zjesz ze smakiem!

Drugie spotkanie olsztyńskich blogerek kulinarnych za nami! Jako, że właśnie trwa festiwal najlepszych restauracji w Polsce, znany powszechnie jako Restaurant Week, uznałyśmy z dziewczynami, iż do doskonała okazja nie tylko, żeby się spotkać, ale także żeby dobrze zjeść! 🙂 W tym roku do wyboru były następujące restauracje: Gardenia, Lago, Tatarak, Wileńska, Yoko oraz Przystanek Zatoka (Siła k. Olsztyna). Propozycje dań w każdej z restauracji kuszące, zachęcające. Zatem wybrałyśmy!

W restauracji na ulicy Prostej numer 28 w Olsztynie czekał na nas pięknie nakryty stół. Deszczowy, jesienny wieczór nie sprzyjał fotografii kulinarnej, ale starałam się jak mogłam najlepiej, by oddać Wam choć trochę klimatu tego miejsca, tych dań, tego wieczoru… W Prostej 38 nie byłam już ponad 3 lata. Ale pamiętam, że jadłam tam rewelacyjne mule w białym winie, sałatkę z kurczakiem, no i kaczkę – najlepszą w mieście! Byłam bardzo ciekawa, czy w Prostej dalej tak dobrze karmią, bo gotują tam kucharze, których miałam okazję kiedyś poznać (oczywiście nie wszystkich 😉 – wspaniali ludzie z pasją i doskonałym smakiem.

Zdecydowałam się zatem na Menu B, a w nim:

Menu B

Łosoś jurajski
kiszone pomidory warmińskie/rukiew wodna/ikra z łososia/kawior z jabłka/sorbet jabłkowy

Podano przystawkę. Pomyślałam: “Dobrze się zaczyna!”. I rzeczywiście. Łosoś bardzo aromatyczny, przełamany przyjemną słodyczą sorbetu z jabłek i zamarynowaną rukwią wodną. Kawior z jabłka i ikra z łosia podbiły smak. Lubię, kiedy w jednym daniu są różne tekstury, ale wszystko do siebie pasuje i nic nie jest od parady. Tutaj wszystko było w punkt. Dla mnie jednak porcja o jeden kawałek łososia za duża, ale tylko dla mnie. Daję dyszkę!

Pierś kaczki
puree z jabłek/popcorn gryczany/pieczona cebula/pasternak/pieprznik jadalny/ciecierzyca/tymianek

Ze względu na danie główne zdecydowałam się tak naprawdę na to menu. Uwielbiam kaczkę i w tej edycji Restaurant Week miałam okazję spróbować już kaczki. Jednak kaczka w Prostej przebija wszystko! Doskonała, soczysta, aromatyczna, lekko krucha, i co najważniejsze nie gumowa. Połączenie pure z jabłek, pasternaka z ciecierzycą i sosem z kurkami stworzyło wspaniałą mieszankę smaków, do których z pewnością długo w myślach będę powracać. Krucha zamarynowana cebulka nie przebijała smakiem reszty, ale wspaniale się ze wszystkim łączyła. Jak dla mnie to danie jest godne podium Restaurant Weeka.
Ekler czekoladowy
koniak/mango/gąbka kawowa/mus karmelowy/lody słony karmel/mus z marakui

No i wisienka na torcie. Zdziwieni? Eklerek, ale jak to, gdzie? Też tak pomyślałam 🙂 Ale ta wersja eklera powaliła mnie na kolana. Z miękkiej, kawowej gąbki wypłynął wspaniały mus karmelowy z dodatkiem koniaku. Do tego lody z solony karmelem, mus z marakui i przecudowne, mini beziki, które urzekły mnie swym minimalizmem.

Menu B zdecydowanie zagrało w jednej drużynie z moimi kubkami sakowymi. To był dobry wybór!

Niektóre z dziewczyn zdecydowały się na menu A, a ja ukradkiem cyknęłam kilka zdjęć 😉

Menu A

Krem z topinambura
wędzone tofu/bułka bao/krem śliwkowy/imbir/marynowana kapusta czerwona
Pieczony okoń morski
humus/karmelizowana cykoria/puree z dyni/sos holenderski
Brownie z dynia i wanilią
ganache orzechowy/pomarańcza /gąbka kawowa

Dlaczego postanowiłam podzielić się z Wami moją relacją z wizyty w Prostej 38? Nie tylko ze względu na to, iż odbyło się tam nasze drugie spotkanie olsztyńskich blogerek. W obecnej, jesiennej edycji Restaurant Week, która zresztą jeszcze trwa do 31 października, miałam okazje spróbować czterech festiwalowych menu. Byłam w restauracji Tatarak, w restauracji hotelu Wileński, restauracji Lago, no i w Prostej 38. Bardzo chciałam odwiedzić Przystanek Zatoka, gdyż ich menu zachwyciło mnie już w wiosennej edycji Restaurant Week (o tym możecie przeczytać tutaj: http://www.sajkofankasmaku.pl/uncategorized/przystanek-zatoka-czyli-warminski-kulinarny-raj-dla-smakoszy/), ale czasu już nie starczyło.

Nie mam żadnych zastrzeżeń do menu pozostałych restauracji, które odwiedziłam, jednak według mnie restauracja Prosta 38 zaserwowała jedno z najlepszych menu festiwalowych tej edycji. Wszystkie potrawy od początku do końca doskonale przemyślane, co widać nawet po doborze wina przy każdej z pozycji w menu degustacyjnym. Jeszcze w żadnej z restauracji podczas tej edycji nie spotkałam się z tym zwyczajem. Przejścia między jedną potrawą, a drugą nieco się wydłużały, ale to ze względu na dużą ilość osób znajdujących się w restauracji. Dawno nie widziałam tak pełnej sali o tej porze na naszej olsztyńskiej starówce. Atmosfera i obsługa naprawdę bardzo na plus. I choć niby restauracja położona przy ulicy Prostej, to zdecydowanie “prosto” nie było… Długo po było jeszcze co wspominać. Z pewnością będę powracać w to miejsce, nie tylko w ramach Restaurant Week.

Dziękuję całemu zespołowi, który każdego dnia na nowo tworzy to miejsce! Było pysznie! 🙂

P.S. Kolejne spotkanie olsztyńskich blogerek kulinarnych już w grudniu. Wtedy bliżej Was z nimi zapoznam i opowiem o naszej grupie!

Dzień Kobiet w Olsztynie, czyli spotkanie w prawdziwie babskim gronie

Miniona sobota była naprawdę super!

Dzięki Roksanie z bloga Dzwoneczkowa znalazłam się na prawdziwie babskim spotkaniu z okazji Dnia Kobiet. Ogromnie cieszyłam się na to wyjście, ale też stresowałam. Czy Wy wiecie moje drogie Panie, że to moje pierwsze wyjście na CAŁY DZIEŃ z domu odkąd urodziłam moją córkę? Bardzo to przeżywałam, gdyż ciągle karmię piersią. Dziadkowie jednak stanęli na wysokości zadania, a moja córka chyba aż tak bardzo nie odczuła mojej nieobecności 😉 Co za ulga… nareszcie udało mi się dobrze zrelaksować!

Spotkanie odbyło się w Hotelu Kopernik w Olsztynie, gdzie spędziłam miło czas z innymi blogerkami i nauczyłam się nowych rzeczy podczas warsztatów, prowadzonych również przez kobiety.


Spotkanie rozpoczęło się od prezentacji produktów firmy Melaleuca, poprowadzone przez Justynę Muzyczuk i Aldonę Kondrat. Dowiedziałam się, że istnieją środki piorące, do sprzątania oraz kosmetyki i olejki eteryczne, produkowane z surowców roślinnych i mineralnych. Składniki produktów Melaleuca odznaczają się wyjątkową jakością, czerpiąc z natury jak najwięcej. Możemy być bliżej natury każdego dnia i stworzyć przyjazny dom, pachnący naturą. Nie zabrakło też drobnego upominku – w moim przypadku kieszonkowy odplamiacz – jak znalazł dla młodej mamy 🙂


Kolejny punkt programu stanowiło spotkanie ze wspaniałymi kobietami z kwiaciarni Kwietnik. Pod okiem instruktorek-kwiaciarek przygotowałyśmy kompozycje roślinne w słoiku. Szczerze mówiąc nie wiedziałam, że takie to proste! No i spójrzcie sami, jakie efektowne!

Klikając w logo poniżej przeniesiecie się na fanpage Kwietnika, gdzie zobaczycie, jakie cuda tworzą dziewczyny.

A oto moja pierwsza kompozycja wiosenno-wielkanocna w słoju, którą zrobiłam podczas warsztatów. Prawda, że piękna? 😉


Po smacznym obiedzie w restauracji Hotelu Kopernik cały nasz babiniec nauczył się od Ani z KluArt, jak w domowym zaciszu przygotować piękne, ekologiczne świece. Cały warsztat przeprowadzony był w bardzo luźnej, przyjaznej atmosferze, a po sali unosiła się cała gama naturalnych zapachów. Konwalia, bez, lawenda, mięta…

Klikając w logo poniżej  przeniesiecie się do magicznego świata Ani, pełnego pachnących i kolorowych świec. To prawdziwe arcydzieła! Moja pierwsza świeca w wersji mini – 100% wosk sojowy, barwnik w kolorze jagodowym i aromat o zapachu bzu lilak. Knot drewniany, który cudownie “skrzeczy” podczas spalania.

Hm… Może i świece zacznę w domu robić sama? Jedno jest pewne, tak mnie Ania zauroczyła, że kupiłam sobie jeszcze dwie jej autorstwa “Święty Spokój”, który zapalam przed snem i “Na zdrowie”, która poczeka na swoją kolej 😉


W prezencie dostałam jeszcze przepięknie ilustrowaną książeczkę pod tytułem “Różowa czapeczka” wydawnictwa Prószyński i S-ka. Autorem jest Andrew Joyner, tłumaczenie Adrianna Zabrzewska. Książeczka powstała w celu upamiętnienia Marszy Kobiet w 2017r., które odbyły sie wówczas na całym świecie. Ich symbolem były właśnie różowe czapeczki. Piękne rysunki kotów spodobały się również mojej córce 😉

A po powrocie mogłam zafundować sobie prawdziwe SPA w domowym zaciszu. Podejrzewam, że do jesieni maseczek wystarczy – 7’th Heaven dziękuję 😉


Ostatnio na spotkaniu blogerów byłam w 2016 roku.Wiadomo, że ciąża i początki macierzyństwa wyłączyły mnie trochę z blogerskiego życia, ale dzięki temu spotkaniu moja energia do działania wróciła. Poznałam wspaniałe kobiety, które tak jak ja lubią się dzielić swoją pasja z innymi, licząc się z tym, że nie każdemu może się podobać to, o czym piszemy. Nas jednak łączy pasja, traktowanie blogowania jako radość, odskocznię od codzienności, jeden z momentów w tygodniu, kiedy wiesz, że robisz coś dla siebie. Było mi bardzo miło i choć nie z każdą z Was zamieniłam słowo to mam nadzieję, że spotkamy się na kolejnym “zlocie” i poznamy się lepiej!


Dziękuję dwóm wspaniałym blogerkom kulinarnym z Olsztyna

MAJCE https://www.instagram.com/maja_domo/ 

AŚCEhttps://nieleniwapanidomu.wordpress.com/

które poznałam na spotkaniu i których blogami już się inspiruję. Wspólne zainteresowanie sprawiło, że przegadałyśmy prawie całe spotkanie! Serdecznie Was pozdrawiam 😉

DO NASTĘPNEGO RAZU!