Sobota upłynęła bardzo rodzinnie. I choć może pogoda nie do końca była taka, o jakiej marzyłam, nie poddałam się w zrealizowaniu swoich planów. Postanowiłam uciec dziś z Olsztyna i spędzić dzień w domu u moich rodziców. Korzystając z ostatnich podrygów jesieni wyciągnęłam mojego tatę do lasu na grzyby.