Zasmakujcie się w kuchni bałkańskiej, którą u miniony weekend było mi dane spróbować…
Banja Luka to miasto leżące na terenie Bośni i Hercegowiny. Jednak to nie miasto jest dziś numerem jeden, zaś warszawska restauracja, która nosi tę samą nazwę i serwuje genialną kuchnię bałkańską. W Banjaluce znalazłam się przypadkiem, gdy późnym wieczorem spacerowałam wraz z moimi towarzyszami po warszawskich ulicach. Zwyczajnie zgłodnieliśmy, a w małej uliczce ukazały się schody, które zaprowadziły nas w krainę nowego smaku 🙂
Sobota wieczór, ul. Szkolna 2/4, centrum miasta, a nam udaje się wejść nie robiąc wcześniej rezerwacji. Od progu wita nas bardzo miła obsługa, która zabiera okrycia wierzchnie i proponuje stolik. Ba, jakby tego było mało okazuje się, że dziś wszystko za pół ceny! Ucieszyłam się bardzo, gdyż po całym dniu spacerowania i urzędowania w stolicy byłam naprawdę głodna. Menu obszerne i bardzo trudno zdecydować się, co wybrać. Wszystko brzmi bardzo smacznie i zachęcająco. Karta obfituje w dania mięsne, głównie z grilla, z dużą ilością warzyw i sosów. Czytając, miałam tylko nadzieję, że wszystko będzie tak dobrze smakować, jak brzmi. Po dłuższej chwili zastanowienia i dokładnej analizie karty dań, każdy z nas wybiera coś dla siebie.
Sobota wieczór, ul. Szkolna 2/4, centrum miasta, a nam udaje się wejść nie robiąc wcześniej rezerwacji. Od progu wita nas bardzo miła obsługa, która zabiera okrycia wierzchnie i proponuje stolik. Ba, jakby tego było mało okazuje się, że dziś wszystko za pół ceny! Ucieszyłam się bardzo, gdyż po całym dniu spacerowania i urzędowania w stolicy byłam naprawdę głodna. Menu obszerne i bardzo trudno zdecydować się, co wybrać. Wszystko brzmi bardzo smacznie i zachęcająco. Karta obfituje w dania mięsne, głównie z grilla, z dużą ilością warzyw i sosów. Czytając, miałam tylko nadzieję, że wszystko będzie tak dobrze smakować, jak brzmi. Po dłuższej chwili zastanowienia i dokładnej analizie karty dań, każdy z nas wybiera coś dla siebie.
W oczekiwaniu na zamówienie kelner serwuje nam bardzo smaczne kanapeczki – kawałki bagietki z sałatką śledziową, ułożoną na liściu sałaty. Po pierwszym kęsie kubki smakowe zaczynają już dobrze pracować i domagają się więcej 😉
Nie tylko małe przekąski umilają oczekiwanie. W bałkański nastrój wprowadza ludowa muzyka, którą na żywo wykonują artyści – akordeon, tamburyno i magiczny śpiew to strzał w dziesiątkę, bardzo mi pasuje – być może za sprawą płynącej w moich żyłach wschodniosłowiańskiej krwi. Wokół panuje radosna atmosfera. Ludzie rozmawiają, śmieją się, niektórzy nawet tańczą.
Biorąc pod uwagę, że jest sobotni wieczór, a w środku wszystkie miejsca zajęte, czas oczekiwania był naprawdę krótki. Po chwili moim oczom ukazał się wspaniały obraz, a na nim prawdziwa uczta dla zmysłów – tak, tak, tak!
Wybrałam kotleciki jagnięce na szpinaku, z humusem i soczewicą, kolbą kukurydzy, sałatką szopską, frytkami z cukinii, sosem tzatziki i ajwarem. Nie wiedziałam od czego zacząć 🙂 Zabrałam się jednak za mięso. Jagnięcina średnio wysmażona, ciepła – idealna! Z humusem nigdy nie jadałam, ale uważam to za bardzo trafne połączenie. Bardzo smakowały mi panierowane kawałki cukinii, które z ajwarem i tzatzikami mogłabym jeść bez końca 🙂
Kolejny rarytas to polędwica wołowa z ajwarowym małem, grillowanymi warzywami, karmelizowanym czosnkiem, sałatką szopską, kolbą kukurydzy, frytki z serem szopskim, ajwarem, tzatzikami i jogurtem bałkańskim. Przestępstwem byłoby nie spróbować 😉 Polędwica medium rare, niesamowicie soczysta. Uwiódł mnie sos, który wytworzył się z topniejącego ajwarowego masełka i grillowanych warzyw – idealny do steka. Frytki chrupiące i odpowiednio słone, porcja wystarczająca do ogromnej porcji mięsa. Zdecydowanie na tak!
Trzecia potrawa to Falafel, czyli kuleczki z przyprawionej ciecierzycy, z jajem sadzonym, sałatką szopską, frytkami z cukinii, ajwarem i tzatzikami. Opcja bardziej wegetariańska. Smaczne, aczkolwiek jestem zadowolona, iż akurat wybrałam mięso 🙂
Cieszę się, że trafiłam na to miejsce, gdyż uwielbiam poznawać nowe smaki, by móc za nimi później przez jakiś czas potęsknić, powspominać i za jakiś czas do nich powrócić. Banjaluka to naprawdę dobra szama! A dla Szefa Kuchni wielkie gratki za to, co robi. Dawno tak dobrze i smacznie się nie najadłam! Przydałaby się w mojej mieścinie taka knajpka 😉
Co to sa: ‘szama’ i ‘gratki’?
Szama, czyli jedzonko i gratki, czyli gratulacje – slang współczesnej młodzieży 😉 Faktycznie może nie każdemu znany. Pozdrawiam
No cóż moje doświadczenia z tą restauracją są najgorsze. Bałkańską kuchnię znam dość dobrze, ale żeby coś można było nazywać bałkańskim, to musi mieć odpowiedni klimat, a i obsługa musi się zachowywać na poziomie i z typowo bałkańską gościnnością. Banja Luka jedzenie ma poprawne, ale bez szału i strasznie drogie, co jest nieadekwatne względem jakości oraz standardu obsługi.
O moich przejściach z tą restauracją pisałam u siebie na blogu: http://balkanyrudej.wordpress.com/2014/02/13/psychodietetyk-w-podrozy-w-warszawskiej-restauracji-banja-luka-oraz-na-pokazie-filmu-smak-curry/