Pamiętam, kiedy byłam młodsza i mieszkałam jeszcze z rodzicami, co wakacje chodziłam z moją przyjaciółką na jagody. Brałyśmy kanki, wsiadałyśmy na rower, szukałysmy polany w lesie i zbierałyśmy pyszne jagódki z krzaczków. Później była zupa owocowa, pierogi, naleśniki i ciasta. A z ogrodu przynosiło się porzeczki i agrest, kwasząc się po przegryzieniu każdego małego owocu. Bardzo