Przepis na ciasto, jaki dziś serwuję to prawdziwy rarytas. Receptura pochodzi z 1910 roku. Pierogi są delikatne i cieniutkie, a ciasto podczas wałkowania nie rwie się. Częstujcie się – z pewnością wystarczy dla wszystkich!
P.S. Na zawsze będę mieć sentyment do pierogów, których podczas zajęć na studiach z gastronomii nalepiłam z kolegami bez liku! Pozdrowienia dla Was moi kochani! 🙂
Ciasto – receptura na 55 sztuk dorodnych pierogów:
500 g mąki pszennej
około 1/4 l letniej wody
50 g miękkiego masła
1 całe jajo
2 żółtka
1 łyżeczka drobnej soli
Mąkę łączymy z rozpuszczonym ciepłym masłem. Dodajemy jajo wraz z dwoma żółtkami, solimy i powoli wlewamy wodę. Zagniatamy ciasto, które powinno być miękkie i elastyczne. Odstawiamy na 15 minut, żeby odpoczęło (przykrywając ściereczką, by nie wyschło). Po tym czasie ciasto cienko rozwałkowujemy i wycinamy koła ringiem.
Na każde kółeczko nakładamy kulkę dowolnego farszu w takiej ilości, aby po złożeniu wypełniła wszystkie przestrzenie. Składamy i lepimy pierogi. Możemy zrobić ładne warkoczyki, jak na dzyndzałkach. Wrzucamy na osolony wrzątek i gotujemy do ich wypłynięcia. Podajemy z okrasą z cebulki lub polewamy rozpuszczonym masełkiem z ziołami i czosnkiem.
SMACZNEGO ! 🙂