W tym roku pierwszy raz wzięłam udział w Restaurant Week na Warmii i Mazurach. Przeglądając stronę internetową wydarzenia dokładnie przeanalizowałam menu każdej z restauracji. Aż tu nagle natrafiłam na miejsce, o którym wcześniej nie słyszałam. Przystanek Zatoka – a gdzie to jest? – zapytałam mojego męża. Oboje zaciekawieni postanowiliśmy, że to będzie nasz cel tegorocznego Restaurant Week’a. Zarezerwowaliśmy stolik na godzinę 12.30. I to był strzał w dziesiątkę!
Jak się później okazało Przystanek Zatoka to jeszcze nie tak dawno znany Ośrodek Copernicus, który położony jest nad Jeziorem Wulpińskim w miejscowości Siła, tuż za Tomaszkowem.
Na miejscu kelner zaproponował nam miejsce przy oknie, a że widok rozpościera się na jezioro byłam w siódmym niebie. Nie wiem, czy wiecie, ale jestem nie tylko Sajkofanką Smaku, ale także przyrody 🙂 Moja córka zasnęła, więc mogłam w stu procentach delektować się każdą pozycją festiwalowego menu.
Żeby dostarczyć sobie większych wrażeń wybraliśmy z mężem różne menu – on A (mięsne), ja B (wegetariańskie), dzięki temu mogliśmy spróbować większej ilości dań. A teraz spójrzcie, czym zachwycił nas Szef Kuchni Dariusz Malik ze swoją załogą.
Menu A
Przystawka: Tatar z jelenia/majonez jałowcowy/marynowana skorzonera/ pikle/ żółtko confit
Talerz udekorowany świerkowymi gałązkami, siekane mięso jelenia, majonez jałowcowy – danie tworzy małą, leśną historię. Wszystko jest spójne, smaczne i bardzo aromatyczne! Do tego doskonałe pieczywo własnego wypieku z masełkiem. Mój mąż to ogromy „tatarożerca” i był nim zachwycony!
Danie główne: Pierś z perliczki / krokiet ziemniaczany / palony kalafior / kaszanka / jabłko / sos maderowy
Rewelacyjna kaszanka, która została zamknięta w chrupiącej kuleczce. Soczysta pierś perliczki z intensywnym sosem maderowym, chrupiącym kalafiorem i krokietem ziemniaczanym doskonale działały na kubki smakowe! No i ta prezentacja… Jem oczami i proszę o choć mały kawałeczek!
Deser: Assiette z czekolady
Assiette w tym przypadku to wariacja na temat czekolady. Jeden główny składnik zaprezentowany na różne sposoby. Tutaj mamy propozycję: ciasto, truflę, biszkopt, mus, świeże owoce, chrupiąca posypka. Słodkie, ale w punkt. Idealne dla czekoladożerców.
Menu B
Przystawka: Krem z pieczonego topinambura / słony karmel / lody i crumble z orzechów laskowych
Menu B należało do mnie. Przystawka po prostu mnie uwiodła! Pierwszy raz w życiu jadłam zupę z lodami. Ciepły krem z topinamburu w połączeniu z zimną kulką lodów, a do tego chrupiąca posypka słodko-słona z orzechów i karmelu. Wspaniałe! Chcę więcej!
Danie główne: Barwena / czarna soczewica / pak choi / pomidor / sos homarowy
Czarna soczewica i sos homarowy to moje nowe odkrycie. Mogłabym jeść na samo! Do tego delikatna ryba i pomidorki koktajlowe na ciepło, które uwielbiam! Chyba dobrze wybrałam… 😉
Deser: Tarta cytrynowa / marshmallows / kompresowana cytryna / honeycomb
No i jest! Talerz, na który czekałam.Tak, mam ogromną słabość do restauracyjnych deserów. A ten był tak pięknie podany, że aż szkoda było go jeść! Chrupiące ciasteczko, mus owocowy, marshmallows, plasterki miodu i niesamowicie intensywna w smaku kompresowana cytryna. Było słodko-kwaśno, jak lubię najbardziej.
Oboje z mężem wyszliśmy zachwyceni. To była prawdziwa kulinarna podróż – co danie, to inna przygoda. Długo zachwycaliśmy się kompozycjami na talerzach, połączeniem smaków, tekstur i zapachów, które były bardzo intensywne. Naprawdę nie pamiętam, kiedy jadłam coś tak dobrego w naszym regionie. I do tego ta piękna zastawa!
Uwieńczeniem całego obiadu była wizyta Szefa kuchni, który podszedł do nas na koniec. Wow! – pomyślałam. Bardzo miłe, że szef wychodzi do gości, opowiada o swoim menu, pyta czy smakowało, czy mamy jakieś uwagi, a przede wszystkim dzieli się z nami swoimi doświadczeniami i szczerze wyznaje, że to praca całej załogi. Wielkie ukłony również w stronę kelnera, który podając nam talerze od razu dokładnie wytłumaczył, co będziemy jedli. Wiedza obsługi to zawsze ogromny plus, bo nie trzeba zadawać mnóstwa pytań, co i jak, a ja niestety bardzo lubię pytać 😉
Na koniec udało mi się nawet zrobić pamiątkowe zdjęcie z Szefem Kuchni i kelnerem, który nas obsługiwał. Wielkie „chapeau bas”! Na pewno powrócimy, żeby spróbować dań z karty, która funkcjonuje na co dzień. Do zobaczenia!
Jeśli chcecie być na bieżąco zapraszam Was do polubienia strony. Piękne miejsce – koniecznie zajrzyjcie w wolnej chwili! Siła 85
11-036 Sząbruk
https://www.facebook.com/przystanek.zatoka/
Więcej o Restaurant Week znajdziecie w moim wcześniejszym wpisie TU