Pęczakowe wariacje smakowe

W mojej kuchni często pojawia się kasza. Dzień w dzień szukam nowych połączeń smakowych na te zdrowe ziarenka. Im bardziej fikuśnie, tym bardziej jestem usatysfakcjonowana. Nigdy nie trzymam się jakichś konkretnych proporcji. Dorzucam do niej to, co akurat mam w domu. Rzecz jasna najpierw oczywiście dokładnie analizuję w głowie mój misz-masz smakowy i dobór przypraw. To całkiem fajna zabawa – zachęcam!

Continue reading „Pęczakowe wariacje smakowe”

Smaki regionu

Sobotnie słońce wyciągnęło mnie z domu. Postanowiłam przespacerować się olsztyńską starówką. Miło zaskoczył mnie widok straganów, przy których zgromadziła się rzesza ludzi.

Dziś odbył się kolejny Kiermasz Produktów Regionalnych Warmii i Mazur. Wystawcy posiadający certyfikat Dziedzictwa Kulinarnego Warmii Mazur i Powiśla, prezentowali swoje niepowtarzalne wyroby. Continue reading „Smaki regionu”

Niemożliwe staje się możliwe. Wizyta „U Fukiera”.

 „Dzień Dobry Pani Nataszo, jest nam niezmiernie miło poinformować Panią, że decyzją jury, której przewodniczącą była Pani Magda Gessler, zdobyła Pani w konkursie nagrodę – zaproszenie dla dwóch osób do restauracji „U Fukiera” w Warszawie.”
Taką oto wiadomość otrzymałam na maila 8 kwietnia 2013 roku. Wszystko za sprawą konkursu, który znalazłam – jak to zwykle ja – przypadkiem w Internecie. Zawsze szukam okazji, gdzie by tu jak najmniejszym kosztem spróbować czegoś nowego, co mnie zaskoczy.
Tym razem postanowiłam zaryzykować. Wysłałam swój ulubiony przepis na steka, którego przygotowuję od dawna. I jak się okazało zajęłam pierwsze miejsce. Wygraną było zaproszenie dla dwóch osób w restauracji Magdy Gessler „U Fukiera” na warszawskiej starówce. Kwota 250 zł.
Link do przepisu poniżej:
Dni mijały. Jako, że mieszkam na Warmii do Warszawy jeżdżę od czasu do czasu, sporadycznie. Odpocząć, zaszaleć, pomyśleć, posmakować…
Dużo czasu minęło. Nadeszła jesień. 12 października wyruszyłam w podróż do stolicy. Na kolację postanowiłam zabrać moja siostrę. Smakoszkę, która podobnie jak ja stawia na jakość i smak.
Godzina 19. Piękny jesienny wieczór. Warszawska starówka przepełniona jest ludźmi. Wchodzimy do środka. Piękny wystrój. Dużo świec, kwiatów. Restauracja uwodzi elegancją. Zajmujemy stolik dla dwojga pod ścianą. Kelner podaje nam menu. W tle słychać polską muzykę ze starej płyty, która przenosi nas na ulice starej Warszawy. Otwieram kartę. Ceny na pewno nie zadowoliłyby zwykłego zjadacza chleba.  Skupiam się tylko na tym, by spróbować czegoś nowego. Poczuć smak, który na długo zostanie w mojej pamięci, za którym będę tęsknić, myśleć, próbować później sama odtworzyć.
Na przystawkę wybieram nereczki cielęce na chrupiąco podane z schery i czosnkiem, moja siostra decyduje się na krewetki w glinie na oliwie z oliwek z czosnkiem i papryczką.
Jako danie główne Paulina wybrała sałatkę: Zielono mi… czyli Zielone ogrody sałata rzymska, roszponka, szpinak, bazylia, rukola, championy, awokado, cukinia, zielone jabłko.
Ja – jako, że jestem fanką dobrego smaku i mięsożercą (choć warzywa nieodłącznie towarzyszą mi w moim codziennych posiłkach) skierowałam swój wzrok na karcie w stronę udźca jagnięcego pieczonego w zaprawie z rozmarynu i tymianku, i białego wina Aldor.
Do tego lampka czerwonego, francuskiego wytrawnego wina.
W oczekiwaniu na posiłek otrzymałyśmy małe kromeczki chleba oraz pastę z łososia. Smaczna, jednak niczym mnie nie zaskoczyła.
Za to przystawka – kompletnie mnie powaliła! Idealnie wysmażone nerki, doprawione dokładnie tak, jak lubię – z dużą ilością czosnku, posypane świeżo siekaną pietruszką.  Nowy smak, który pieścił moje podniebienie. Próbuje je do czegoś porównać, ale nie potrafię. Z kolejnym kęsem odkrywam coś innego. Z pewnością od dziś stałam się ich fanką! 🙂 Krewetki mojej siostry również były smaczne. Dobrze wysmażone, z dużą ilością czosnku  i delikatną nuta papryczek chili. Bez zastrzeżeń.
Pora na danie główne. Sałatka, jak sałatka. Porcja dość spora, ale jako danie główne na pewno nie zaspokoiłoby mojego głodu. Jedyne, co mnie uwiodło to połączenie smaków, które było dość ciekawe. Jabłko i awokado wspólnie się uzupełniały. Do tego lekki dressing. Lekka i smaczna.
Przywędrował i mój talerz! Powoli zabieram się solidną porcję, którą mi podarowano. Delikatny ruch widelca i noża rozdziela kawałek mięsa. Zaskoczona? A jakże! Udziec bardzo soczysty, miękki, wręcz rozpływa się w ustach. Doskonałym uzupełnieniem jest sos, bez którego zapewne udziec wiele by stracił. Dodatek warzywny stanowiła papryka pokrojona w paseczki, lekko marynowana. Jedyne, co zupełnie mi nie pasowało to kopiec ryżu, który nijak nie wpasował się w moje smaki, zbyt suchy, a ponadto ujmował elegancji całemu daniu.
Ostatni łyk wina i odchodzimy od stolika. Czułam się dość nietypowo nie płacąc rachunku, wychodząc przy tym z restauracji porządnie najedzona!
Cóż – miejsce dotąd odległe mogę odhaczyć, jako odkryte przeze mnie.
Plus za smak i niezapomnianą przygodę.
Z pewnością mogłabym tu jeszcze wrócić.
N.

Sałatka z wątróbkami z dorsza

Minęły dwa miesiące.

Jakże ciężko zmobilizować się do systematycznego pisania pośród codziennych obowiązków i natłoku mnóstwa zaskakujących mnie zdarzeń. Wszelkie zmiany w życiu sprawiają, że nie zawsze jest czas na wszystko. Jednak nowy rok akademicki miło mnie zaskoczył i zapewne na ilość czasu wolnego nie będę narzekać. Ciągle myślałam nad formą bloga. Nie satysfakcjonuje mnie chyba dodawanie samych przepisów. Mam raczej duszę buntownika i uwielbiam poznawać nowe smaki, kombinować, może nawet czasem za bardzo.. Zdecydowanie ciekawsze jest dzielenie się swoimi przeżyciami z przygód kulinarnych. Co więcej – mogę tu pisać o swoich fanaberiach smakowych. Jak mi to wszystko wyjdzie – to okaże się wkrótce! Dziś lekko i przyjemnie, jak lubię najbardziej.

Continue reading „Sałatka z wątróbkami z dorsza”

Słodka tarta na powitanie

WYSTARTOWAŁAM! 🙂 

Dziś zaczynam moją przygodę z blogowaniem.

Gotuję od dawna, dla siebie, rodziny, przyjaciół, znajomych.. W dzień i w nocy. Kiedy tylko najdzie mnie na to ochota. Z pasją, może nieco odważnie, nie trzymając się przepisów. Za namową znajomych i mojego widzimisię wychodzę do was, ze swoimi pomysłami. Ahoj!

Lato nie pozwala zapomnieć mi o świeżych owocach, które mogłabym pochłaniać kilogramami. Wykorzystując to, co mam w ogródku upiekłam dla najbliższych słodką tartę. Po wizycie koleżanki męczyły mnie o przepis, teraz będą mieć go zawsze, kiedy tylko zapomną 😉 Mam nadzieję, że i wam przypadnie do gustu!

Krucha tarta z kremem w towarzystwie agrestu, malin i moreli 

KRUCHA TARTA Z KREMEM W TOWARZYSTWIE AGRESTU, MALIN I MORELI

Składniki na tartę:

250g mąki krupczatki

2 żółtka

100g masła 82%tł.

100g cukru

szczypta soli

Składniki na krem:

200g serka mascarpone

2 tabliczki białej czekolady

Dodatkowo:

szklanka świeżych malin

szklanka agrestu

2-3 morele pokrojone

świeżo otarta skórka cytryny (do dekoracji)

kilka listków mięty (do dekoracji)

Mąkę połączyć z solą i cukrem, dodać żółtka, a następnie utrzeć na tarce o grubych oczkach masło. Wszystkie składniki dokładnie zagnieść i uformować w kulę. Zawinąć w folię i przechowywać około pół godziny w zamrażarce.

W tym czasie rozpuścić w kąpieli wodnej czekolady, po czym ostudzić. Ostudzone połączyć z mascarpone. Odstawić.

Po połowie godziny oczekiwań na ciasto wyjmujemy je z zamrażarki, po czym wykładamy na blaszkę do tarty. Ciasto wstawiamy do nagrzanego do 180 stopni piekarnika. Pieczemy ok. 15-20 minut (najlepiej obserwować, żeby było rumiane).

Upieczone ciasto odstawiamy do ostudzenia. Na zimne wykładamy krem, a następnie posypujemy owocami. Chłodzimy w lodówce minimum godzinę czasu. Później już tylko delektujemy się smakiem! 🙂

A oto efekt końcowy…